Hakan Fidan, szef MIT – tureckiej agencji wywiadowczej, zaapelował o otworzenie w stolicy jego państwa oficjalnego przedstawicielstwa dyplomatycznego samozwańczego Kalifatu. Taka wypowiedź wpływowego polityka, uznawanego za stronnika prezydenta Erdoğana, zmusza do refleksji nad postawą Turcji wobec ISIS.
Chociaż Turcja, członek NATO, oficjalnie walczy z „Państwem Islamskim”, to de facto zamiast atakować pozycje terrorystów dokonuje nalotów na Kurdów ścierających się z „Kalifatem”. Komentatorzy i specjaliści od polityki bliskowschodniej uważają, że prawdziwe cele Stambułu są inne niż te oficjalnie deklarowane. Zdaniem Emile Hokayem’a za samozwańczym Kalifatem stoi Turcja dążąca obecnie do odbudowy Imperium Osmańskiego. Kraj nad Bosforem pod rządami AKP i Recepa Tayyipa Erdoğana odszedł od dotychczasowej świeckości Turcji i skręca w kierunku fundamentalizmu.
Wesprzyj nas już teraz!
Po rozpoczęciu rosyjskich nalotów na pozycje dżihadystów z Państwa Islamskiego wielu rannych terrorystów przedostało się do Turcji na leczenie. Otrzymują tam potrzebną opiekę zdrowotną gdyż, zgodnie ze stanowiskiem Hakana Fidana, Turcja udzieli pomocy wszystkim ofiarom nalotów, bez względu na ich przekonania polityczne i religijne. Na tym jednak kontrowersje z szefem MIT się nie kończą.
Hakan Fidan uważa, że samozwańczy Kalifat jest rzeczywistością, którą należy zaakceptować. Szef tureckiego wywiadu zaapelował, by jego „zachodni koledzy” zmienili swoje nastawienie względem „islamskich prądów politycznych” oraz sprzeciwili się planom Władimira Putina, który chce zniszczyć „syryjskich rewolucjonistów islamskich”.
Fidan chce również, aby w Stambule powstało biuro polityczne ISIS, a najlepiej oficjalne przedstawicielstwo dyplomatyczne – konsulat.
Źródło: kresy.pl / awdnews.com
MWł