W ostatnich dniach doszło do ocieplenia w relacjach amerykańsko-rosyjskich. Obydwa kraje zbliżyły się do siebie za sprawą wspólnego wroga – Państwa Islamskiego. Zamach na Airbusa spowodował, że Rosjanie bardziej zaangażowali się w walkę z islamistami. Zdaniem Amerykanów przestali koncentrować się na atakowaniu popieranej przez nich umiarkowanej opozycji.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej w Manili prezydent Barack Obama wspomniał o „reorientacji” stanowiska Moskwy w kwestii syryjskiej. – Od początku cieszyłem się z walki Moskwy przeciwko Państwu Islamskiemu – powiedział amerykański prezydent. – Problem polegał jednak na tym, że militarna interwencja w Syrii skupione było bardziej na wspieraniu Al-Asada i zwalczaniu nowoczesnej opozycji zamiast ludzi zagrażających zarówno nam jak i Europie oraz Rosji – dodał amerykański prezydent.
Wesprzyj nas już teraz!
Rosyjsko-amerykańskie ocieplenie dotyczy nie tylko kwestii wojskowych. Było widoczne także podczas spotkania grupy G20 w Turcji. Putin i Obama uśmiechali się do siebie, a nawet śmiali się. Było to pierwsze tego typu symboliczne pokazanie światu zgody między tymi państwami od kilku lat.
Do domniemanej reorientacji politycznej Rosji przyczynił się zamach na rosyjski samolot Airbus. Przyznało się do niego Państwo Islamskie. Rosja początkowo wykluczała możliwość zamachu, jednak we wtorek przedstawiciele tego kraju przyznali, że na pokładzie wybuchła bomba.
Samolot należący do rosyjskich linii lotniczych Metrojet rozbił się 23 minuty po starcie. Przemierzał trasę z egipskiego resortu w Szarm el-Szejk do Petersburga. Na pokładzie znajdowało się 217 pasażerów. Rosja początkowo zaprzeczała jakoby doszło do zamachu. Jednak we wtorek rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa przyznała, że doszło do wybuchu bomby. Putin zapowiedział zaś bezwzględną walkę z terroryzmem.
Źródło: edition.cnn.com
mjend