Natychmiast po zamachach w Paryżu zareagowali tureccy eksperci i media społecznościowe. Podczas gdy większość komentujących wyraziła współczucie, pewne grupy nie kryły satysfakcji.
Sporo nacjonalistów i islamistów tureckich miało żal, że świat nie zareagował ze współczuciem – tak, jak w przypadku Paryża – na zamachy w Turcji i całym świecie muzułmańskim. Skrytykowali Zachód, jak również mieszkańców Turcji, którzy solidaryzowali się z Francją.
Wesprzyj nas już teraz!
Yusuf Kaplan z dziennika „Yeni Safak”, sprzyjającego rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) ubolewał, że Zachód nie dostrzega brutalnych zamachów w Turcji ani skutków wojen na Bliskim Wschodzie, w wyniku których w ciągu 25 lat zginęło 15 mln muzułmanów. Tymczasem zamach w stolicy jednego z państw zachodnich wywołał takie poruszenie.
Kaplan w artykule zamieszczonym w niedzielę na łamach „Yeni Safak” stawia tezę, że „ataki w Paryżu to zamach na islam w ogóle.” Jego zdaniem akcje tego typu mają dać pretekst mocarstwom zachodnim do wszczęcie otwartej wojny z islamem. Jednak – jak tłumaczy – mocarstwa zachodnie mogą co najwyżej wyciszyć buddyzm, hinduizm i konfucjanizm, ale nie uda im się utemperować islamu.
Zarówno na Twitterze, jak i Eksisozluk – w dużym tureckim medium społecznościowym – zaroiło się od komentarzy krytycznych wobec tych, którzy solidaryzują się z Paryżem, a ignorują liczbę zabitych żołnierzy, policjantów i cywilnych ofiar walki z terroryzmem w Turcji. Sporo krytycznych uwag kierowano pod adresem Kurdów, którzy jako jedni z pierwszych wyrazili ubolewanie z powodu ataków paryskich.
Zastanawiano się, czy Francja zasłużyła sobie na zamachy. Przypomniano brutalną walkę Francuzów z Algierczykami i Marokańczykami przed laty. Islamistyczna gazeta „Yeni Akit” napisała, że Francuzi „płacą” teraz za swoją politykę kolonialną.
Były parlamentarzysta AKP Burhan Kuzu zamieścił tweet, potępiający Paryż za wsparcie, jakiego zwłaszcza Francja udziela od lat zdelegalizowanej Partii Pracujących Kurdystanu. „Zachód zaczyna doświadczać terroryzmu teraz. Kto sieje wiatr, zbiera burzę” – czytamy.
Współprzewodniczący partii HDP, Selahattin Demirta wykorzystał zamachy w Paryżu do potępienia „mocarstw,” które – jego zdaniem – wykorzystały IS do przeprowadzenia ostatnio krwawych zamachów w Turcji (w Suruç, Diyarbakir i Ankarze), w wyniku których zginęło około 130 osób.
Były parlamentarzysta z ramienia AKP, Samil Tayyar zapytywał, czy ktokolwiek oskarżył o zorganizowanie ataków we Francji agencje wywiadowcze? Odniósł się w ten sposób do sugestii członków partii pro kurdyjskiej HDP, którzy zasugerowali, że AKP chcąc osiągnąć zwycięstwo w niedawnych wyborach, sprowokowała zamachy, o które oskarżyła Kurdów, by prowadzić przeciwko nim bezwzględne operacje wojskowe.
Odpowiedzi na pytanie Tayyara nie były przyjemne. Komentatorzy zastanawiali się, „czy rząd francuski powiedział zaniepokojonym rodzicom napastników, którzy wcześniej donosili policji o podejrzanych zachowaniach swoich dzieci, że nie mogą aresztować przyszłych zamachowców-samobójców, dopóki sami nie wysadzą się w powietrze?” Zadawali też pytanie, jak to jest możliwe, że napastnicy minęli trzy posterunki policyjne i dotarli do celu bez problemów?
Komentatorzy porównali zamachy w Paryżu z niedawnymi atakami w Ankarze. Dziennikarz Ilhan Tanir zauważył, że po zamachach w Ankarze prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan z opóźnieniem wydał pisemne oświadczenie. Po zamachach w Paryżu przesłał kondolencje za pośrednictwem telewizji, zaledwie 15 minut po ataku. Ekspert Ozlem Dalkiran pytał, dlaczego IS wzięło odpowiedzialność za akcje terrorystyczne w Bejrucie i Paryżu, ale nie w Ankarze?
W Turcji, w Antalya, odległej 300 mil od Syrii przywódcy grupy G20 obiecali w niedzielę zintensyfikować wysiłki w celu „wyeliminowania” Państwa Islamskiego i doprowadzenia – jak się wyraził prezydent USA Barack Obama do pokojowych przemian w Syrii.
Liderzy G20 potępili piątkowe zamachy w Paryżu. Kanclerz Niemiec Angela Merkel, krytykowana w swoim kraju za politykę tzw. otwartych drzwi dla imigrantów, tym razem przekonywała, że „wzmocnienie zewnętrznych granic Europy jest kluczowe dla Niemiec”.
Źródło: al-monitor.com., washintontimes.com., AS.