27 października 2015

Próżno szukać w opiniotwórczej niemieckiej prasie pozytywnych komentarzy po zwycięstwie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości. Większość opinii wieszczy trudne czasy dla demoliberalnej Europy. Ogłoszenie wyników głosowania to czarny dzień dla niemieckiej wizji „postępowej” Europy i liderki RFN – Angeli Merkel.

 

„Cała Polska patrzy z napięciem na Jarosława Kaczyńskiego i pyta, którą pójdzie drogą: dialogu czy powstania?” – pyta Konrad Schuller na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Schuller twierdzi, że Jarosław Kaczyński w ciągu minionego roku urządził prawdziwy „teatr masek”. Podrzucił retorykę, która mogła kojarzyć się z „ksenofobią, wrogością do Niemców, nienawiścią do homoseksualistów”, a zamiast tego postawił na „łagodny język i dwoje młodych, przyjaznych zastępczych kandydatów” – Andrzeja Dudę i Beatę Szydło. Tylko raz, twierdzi Schuller, w czasie tej kampanii Kaczyński wrócił do „dawnego tonu” – gdy mówił o zagrożeniach chorobami związanych z imigrantami.

 

Schuller wątpi jednak, by ta „nowa twarz” Prawa i Sprawiedliwości była twarzą prawdziwą. „Teraz [Kaczyński] ma władzę i może się okazać, która figura jest prawdziwa: czy Kaczyńskiego dialogu, jak obiecywano w kampanii wyborczej, czy Kaczyńskiego powstania – przeciwko establishmentowi z Warszawy i warszawskiej polityce europejskiej, która ma zapominać o ojczyźnie, a płynie wyłącznie w głównym nurcie”.

 

W innym tekście Schuller oceniał, że po zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości „Berlin stał się w Europie jeszcze bardziej samotny”. Autor stwierdza jednak, że Prawo i Sprawiedliwość nie jest wcale „antyeuropejską partią” – przypomina w tym kontekście, kto podpisał Traktat Lizboński. Z drugiej strony nie ma co liczyć jego zdaniem na tak „proeuropejską” postawę, jak za rządów Platformy. Kaczyński w ocenie Schullera marzenia o stworzeniu „laickiej, pluralistycznej i otwartej na świat” Polski w „solidarnej Europie” uznaje za fałszywy i pusty patos.

 

Żadnych wątpliwości co do przyszłości Polski i Europy nie ma za to lewicowa „Süddeutsche Zeitung”. „Już wkrótce pojawi się żal. W Brukseli będzie się wspominać Ewę Kopacz […]. Dla Unii Europejskiej zmiana władzy w Warszawie oznacza tektoniczne przesunięcie. Liberalno-konserwatywny polski rząd był w Europie Środkowo-Wschodniej przeciwwagą dla prawicowego populizmu na Węgrzech czy też lewicowego populizmu w Słowacji” – ocenia „SZ”.

 

Komentator tej gazety, Florian Hassel, pisze bardzo ostro: „W Warszawie będzie rządzić partia, która prowadziła ksenofobiczną, demagogiczną i nacjonalistyczną kampanię. Dla kraju i Europy może być to niszczące”. Autor dodaje, że zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego jest „kolejnym przykładem na powrót nacjonalizmu i populizmu do Europy”. „Wynik wyborów wskazuje kolejny raz, że w Europie dalece nie wszyscy obywatele są tak otwarci i liberalni, jak moglibyśmy sobie tego życzyć” – twierdzi Hassel.

 

Autor ocenia dalej, że jeżeli Kaczyński pójdzie za przykładem Orbana i wprowadzi w Polsce „autorytarne zmiany”, to dojdzie do „dalszego osłabienia Europy” z uwagi na duże znaczenie Polski w regionie.

 

„Zachodzi teraz obawa, że Polska pod kierownictwem premier Beaty Szydło stanie się w Unii Europejskiej siłą przewodnią tych, którzy mówią NIE”. „SZ” przytacza też słowa przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, socjalisty Martina Schulza, którego zdaniem zwycięstwo PiS nie oznacza wzmocnienia „integracji Europy”.

 

O wiele ostrożniejszy jest  Gerhard Gnauck z „Die Welt”, przestrzegając przed katastroficznymi wizjami. Jego zdaniem Polska i Niemcy bardzo zmieniły się od lat 2005 – 2007. Polacy nie reagują już alergicznie na wspomnienie Eriki Steinbach czy Gerharda Schrödera. „Nie można przesadzać” – pisze Gnauck, przypominając, że niedawno w Niemczech gościł prezydent Andrzej Duda wywodzący się z PiS, a nie przyniosło to żadnych konfliktów na linii polsko-niemieckiej. „Tak świadomy historii człowiek jak Kaczyński wie, że polskie marzenie o wolności i niezależności potrzebuje silnych sojuszników” – ocenia autor.

 

„Rheinisches Post” twierdzi z kolei, że w Europie wyrastają właśnie nowe Węgry. Dawna zapowiedź Kaczyńskiego o „drugim Budapeszcie w Warszawie” stała się nagle „realną opcją”. Zgadza się z tą retoryką „Handelsblatt”, pisząc, że „Polska stanie się niczym Węgry” i wzmocni „Europę wrogą uchodźcą i integracji” o ludzi podobnych Orbanowi. Gazeta wieszczy też, że zwycięstwo PiS jest „czarnym dniem dla Angeli Merkel”.

 

Źródła: faz.net, sueddeutsche-zeitung.de, welt.de, rp-online.de, handesblatt.com

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 191 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram