Arcybiskup większy kijowsko-halicki, zwierzchnik kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko-ukraińskiego Światosław Szewczuk apeluje do Watykanu o większe zaangażowanie dyplomatyczne na Ukrainie. Podobnego zdania jest były nuncjusz apostolski Thomas Gullickson, który uważa, że Ukrainie grozi „somalizacja”.
– Spodziewałem się dużo większego zaangażowania Watykanu, a nie ostrożnej dyplomacji, która wyczerpuje się – stwierdził niedawno abp Szewczuk. Hierarcha jest oburzony, że Stolica Apostolska w imię dobrych relacji z Moskwą, nie potępiła agresywnej agresji Kremla na Ukrainie, a jedynie mówi o „bratobójczej walce.” – To, co teraz obserwujemy, jest obcą, rosyjską inwazją na terytorium Ukrainy – przekonuje zwierzchnik kościoła greckokatolickiego.
Wesprzyj nas już teraz!
W wywiadzie dla katolickiej agencji prasowej z Austrii – Kathpress – arcybiskup Szewczuk potwierdził, że we wrześniu doszło do zawieszenia broni w większości obszarów wschodnich. Nie uzgodniono jednak zasad wymiany więźniów.
Watykańskiej interwencji domaga się także były nuncjusz ukraiński Thomas Gullickson, który uważa, że Ukraina bez pomocy z zewnątrz może stać się „czymś w rodzaju Somalii w Europie”. – Ukraina rozpaczliwie potrzebuje wsparcia z zagranicy. Jeśli ta pomoc nie przyjdzie, istnieje duże ryzyko, iż kraj stanie się państwem upadłym – stwierdził w rozmowie z Radiem Watykańskim arcybiskup, który był nuncjuszem w Kijowie od listopada 2011 roku do początku września tego roku.
– Mam nadzieję, że świat, a zwłaszcza kraje Europy Zachodniej, przezwyciężą opór i zrobią to samo, co uczyniono po II wojnie światowej z Planem Marshalla. Nikt nie czekał, aż wszyscy naziści znajdą się za kratkami. Natychmiast zaczęła się odbudowa Europy – dodał. – Istnieje realne niebezpieczeństwo, że Ukraina stanie się czymś w rodzaju Somalii w Europie. Europa nie może odwrócić się od Ukraińców i zamknąć oczy na to, co się tam dzieje – apelował nuncjusz, który został przeniesiony do Szwajcarii i Liechtensteinu.
Arcybiskup przypomniał, że wydarzenia na Ukrainie będą miały konsekwencje dla reszty świata. – Nie można po prostu pożegnać się i powiedzieć: „powodzenia”, „trzymajcie się” – przekonywał hierarcha.
2 października w Paryżu liderzy z Ukrainy i Rosji przy mediacji francusko-niemieckiej zgodzili się wycofać czołgi oraz ciężką broń z pozycji pierwszej linii we wschodniej Ukrainie. Ma to być krok w kierunku zorganizowania wolnych wyborów na zajętych przez rebeliantów obszarach Doniecka i Ługańska. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie ostrzegła, że rosyjskie potężne wyrzutnie rakiet wciąż są w Ługańsku.
Moskwa wypiera się, jakoby wysłała do walki swoich żołnierzy. Kreml oficjalnie twierdzi, że po stronie separatystów walczą rosyjscy ochotnicy.
Ukraińscy przywódcy katoliccy wielokrotnie oskarżali Rosję o agresję wojskową w ich kraju, w wyniku której zginęło około 8 tys. osób i co najmniej 17 tys. 800 zostało rannych.
Źródło: angeloqueen.org., AS.