„Jakim prawem możemy powiedzieć Bogu, że z katalogu grzechów usuwamy akurat ten jeden, bo już nie jest grzechem?” – pisze na blogu ks. Wojciech Węgrzyniak o księżach-homoseksualistach negujących fakt, że ich skłonności są grzeszne. „Dlaczego nie uważać, że dobrem jest również podstęp (bo wiele można nawet załatwić dla Kościoła), albo chełpliwość (i nazwać ją PR-em)?” – dodaje.
Sprawa ks. Krzysztofa Charamsy zbulwersowała wiernych i duchownych, a zachwyciła postępowych dziennikarzy i ideologicznych bojowników tzw. środowisk LGBT. Do obrzydliwych deklaracji Charamsy opublikowanych w „Gazecie Wyborczej” i innych liberalnych mediach oraz przedstawionych w sobotę na konferencji prasowej odniósł się pośrednio ks. Wojciech Węgrzyniak, autor popularnego bloga. I chociaż w swoim tekście pt. „Do księży homoseksualistów” nie wspomniał on o sprawie byłego pracownika Kongregacji Nauki Wiary to kontekst jest oczywisty.
Wesprzyj nas już teraz!
„Od 17 lat jestem księdzem. 6 lat mieszkałem w seminarium, w pokoju sześcioosobowym, trójce i dwójkach. 5 lat mieszkałem z księżmi w Rzymie, w Jerozolimie rok u Legionistów, 2 lata u Franciszkanów. Nigdy nie spotkałem się z jakimkolwiek przejawem homoseksualizmu. Może nie jestem atrakcyjny seksualnie. Może nie widzę rzeczy, które widzą inni. A może, tak naprawdę, nie jest was wielu, wbrew powtarzanym opiniom” – już na wstępie ks. Węgrzyniak rozprawił się z homo-kłamstwami, jakoby wśród kapłanów było wielu gejów.
„ (…) pod wieloma względami jest wam lepiej niż księżom heteroseksualnym. Wy możecie jechać razem na wakacje. My z kobietami nie możemy. Wy możecie spotykać się co tydzień i zostawać na noc u kolegi. My tak nie możemy. Wy możecie tworzyć przyjaźnie. Na nas od razu podejrzliwe patrzą. Nawet seks możecie uprawiać bezpiecznie, nie bojąc się, że partner zajdzie w ciążę. W wielu miejscach sprzyja wam prawo” – zauważył autor witryny wegrzyniak.com.
„Nie wiem, na jakiej podstawie uważacie się za szczególnie prześladowanych w Kościele. (…) nie można uważać się za najbardziej poszkodowanych, jak się obiektywnie nie jest. Bo to budzi zawsze anty-reakcję. Żyliście wieki i nikt was nie ścigał, dopóki nie zaczęliście robić mega promocyjnej kampanii. I to budzi sprzeciw. Gdyby księża zaczęli dzwonić w każdą niedzielę do każdego parafianina z pytaniem, czy już był w kościele, to nikt by nie odebrał tego jako wspaniałej akcji ewangelizacyjnej, tylko wielu by się wpieniło, że kler się wpycha do ich życia. My, może zwłaszcza Polacy, nie znosimy, jak się nam coś narzuca. I to nie jest homofobia. To jest zaborcofobia”- czytamy na blogu „O co właściwie nam chodzi?”.
„(…) jako teolog biblista często myślę o tym, czy da się inaczej interpretować Pismo święte, które jednoznacznie potępia homoseksualizm. I to prawda, że wiele jest nakazów nawet Nowego Testamentu, które są tylko śladem dawnej epoki i nikt się tym dziś nie przejmuje. Tak choćby z zakazem przemawiania kobiet na zgromadzeniach (1 Kor 14,35), modlenia się przez kobiety z odkrytą głową (1 Kor 11,14) czy noszenia długich włosów przez mężczyzn (1 Kor 11,14). Dwa elementy są jednak bardzo wymowne. Po pierwsze, w Nowym Testamencie, tam gdzie jest mowa o homoseksualizmie, zawsze występuje on w katalogu grzechów, które powszechnie do dziś uważamy za rzeczy złe, nawet przez ludzi niewierzących (Rz 1,25-32; 1 Tm 1,9-11; 1 Kor 6,9-10)” – pisze ksiądz Węgrzyniak w tekście pt. „Do księży homoseksualistów”.
„Jakim prawem możemy powiedzieć Bogu, że z katalogu grzechów usuwamy akurat ten jeden, bo już nie jest grzechem? Dlaczego nie uważać, że dobrem jest również podstęp (bo wiele można nawet załatwić dla Kościoła), albo chełpliwość (i nazwać ją PR-em)? Nie boicie się, że tym samym sfałszujemy prawdę, do której powołał nas Pan Bóg? Nie boicie się tego, że okłamiemy ludzi, do których zostaliśmy wezwani?” – pyta retorycznie twórca strony wegrzyniak.com.
„(…) jest jeszcze Kościół. Wiecie, po co go ustanowił Chrystus. I znacie jego stanowisko na ten temat. I pamiętacie, jak dochodzi do zmian w Kościele. Tylko za sprawą Ducha Świętego. Nigdy za sprawą siły. Nawet mediów całego świata. Nawet lobby samego diabła. To Duch prowadzi nas do całej prawdy (J 16,13). Jeśli prawdą jest, że homoseksualizm jest dobry, to Bóg prędzej czy później objawi to Kościołowi. I Kościół to ogłosi nie dzięki naciskom ludzi, ale naciskom Ducha. Jeśli nie wierzycie w to, lepiej zostawić kapłaństwo. Szkoda życia w Kościele dla niewierzących w Kościół. Jeśli wierzycie, bądźcie cierpliwi, pracujcie, módlcie się i czekajcie, wiedząc z historii, że każdy rozłam Kościoła miał swoje źródło w prymacie siły nad cierpliwością. Im bardziej jednak będziecie naciskać na zmiany, tym bardziej będziemy się wam opierać. Przecież nie po to zrezygnowaliśmy z małżeństwa, miłości żony i radości własnych dzieci, żeby słuchać homoseksualistów. Bo to nie jest walka o prawo do miłości. Ostatecznie to jest walka przeciw tym, którzy zostawili wszystko, bo wierzą, że Bóg żyje i ciągle mówi przez Kościół. Bóg, który w Kościele jest wcieloną miłością” – zauważa ks. Wojciech Węgrzyniak broniąc Kościoła przed sodomickim lobby atakującym wspólnotę wierzących od wewnątrz.
„Ostatnie słowo na temat nieludzkiego celibatu. (…) Wiem, że celibat jest darem. Mówi o nim Jezus. Mówi św. Paweł. Zawsze był w Kościele i zawsze był znakiem absolutnie przekraczającego ludzkie myślenie wkroczenia Boga w seksualność człowieka. Oczywiście, wszyscy wiemy, że dyskusyjne jest to, czy musi on być dla księży obowiązkowy. Ale znowu, dopóki Kościół Rzymski nie zmieni prawa, każdy z nas wie, na co się umawiał. I w takim układzie podwójne życie zawsze będzie zdradą. I to prawda, że się zdarza. (…) Ale jeśli zaczniemy mówić, że każdy ma prawo do zdrady i jeszcze się nią publicznie chełpić, to tylko życzyć nam wszystkim, żebyśmy chociaż raz w życiu zostali tak porządnie zdradzeni, żeby na własnej skórze zrozumieć, że głoszenie prawa do zdrady jest głoszeniem prawa do ludzkiej krzywdy” – napisał na blogu ksiądz Węgrzniak zapewniając o swojej modlitwie za wszystkich księży, a więc także za tych cierpiących na homoseksualizm.
Źródło: wegrzyniak.com
MWł