Obrady tegorocznego Synodu Biskupów o Rodzinie nie będą przejrzyste. Watykańscy obserwatorzy alarmują, że organizatorzy sesji zdecydowali się wprowadzić istotne zmiany proceduralne. Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że synod o rodzinie może nie mieć jednoznacznego podsumowania, a to będzie sprzyjać manipulacjom i osłabieniu tradycyjnego nauczania Kościoła.
Watykaniści alarmują, że w ostatniej chwili sekretariat synodu zdecydował się skrócić czas na dyskusję z czterech do trzech minut. To zbyt mało, by przeciwnicy kontrowersyjnych propozycji dotyczących tzw. nowego podejścia duszpasterskiego względem osób uporczywie trwających w grzechu – np. homoseksualistów i rozwodników żyjących w konkubinatach – mogli się wypowiedzieć.
Wesprzyj nas już teraz!
W tym roku nie będzie też specjalnej komisji, która miałaby przygotować raport okresowy z obrad. Stąd niemożliwe będzie zapoznanie się z opiniami poszczególnych hierarchów w danej kwestii. Dyskusje nad konkretnymi zagadnieniami mają odbywać się w małych grupach, by osłabić głos niektórych episkopatów przeciwnych proponowanym zmianom – np. hierarchów z Afryki.
Prawdopodobnie decyzje będą zapadać zwykłą, a nie kwalifikowaną (dwie trzecie) większością głosów. Ojciec święty wyraźnie zastrzegł, że „nie chce żadnych informacji z przebiegu synodu na piśmie”. Franciszek najprawdopodobniej nie wyda adhortacji apostolskiej po synodzie. Zazwyczaj było tak, że dokument papieski – zawierający wnioski z synodu – był publikowany kilka miesięcy po spotkaniu. Franciszek ma jedynie wygłosić komunikat na zakończenie obrad.
Korespondent „The National Catholic Register” z Watykanu – Edward Pentin – zauważa, że „wybitni teolodzy” obawiają się, iż brak przejrzystości nowych zasad może sprzyjać podnoszeniu na synodzie niektórych kontrowersyjnych propozycji. Zwłaszcza dotyczących ludzkiej seksualności. Wiele z nich promują hierarchowie z obszarów niemieckojęzycznych, a także osoby odpowiedzialne za przygotowanie prac trzytygodniowego zgromadzenia.
Spotkanie wybranych biskupów, które rozpocznie się już 4 października i potrwa przez trzy tygodnie, zajmie się kwestiami „Powołania i misji rodziny w Kościele oraz w świecie współczesnym”. Już po ubiegłorocznym nadzwyczajnym synodzie pod adresem sekretariatu zgromadzenia pojawiło się wiele oskarżeń o manipulacje proceduralne. Tym razem organizatorzy zastrzegli, że nie będzie sprawozdania okresowego, ponieważ biskupi w każdym tygodniu obrad będą omawiali po jednym rozdziale dokumentu roboczego Instrumentum laboris. W ostatnim tygodniu – poza trzecim ważnym rozdziałem – biskupi będą także poszukiwać rozwiązań duszpasterskich dla omawianych problemów.
Podczas zeszłorocznego spotkania wersja robocza sprawozdania z obrad – „Relatio post-disceptationem” – została rozesłana do mediów zanim zapoznali się z nią ojcowie synodalni. Na dokumencie nie pozostawiono suchej nitki. Krytycy wskazywali, że brakowało w nim odniesień do Pisma Świętego i Tradycji, a co gorsza, autorzy sugerowali, iż Kościół daje milczące przyzwolenie na związki tej samej płci. Tym razem sekretariat chce uniknąć podobnych kontrowersji i dlatego nie przewiduje się sprawozdań okresowych z przebiegu obrad i jakichkolwiek dyskusji na ten temat.
Jeden z ojców synodalnych, który brał udział w synodzie w 1980 roku i ponownie w 1990 r., powiedział „NCR”, że metoda polegająca na prezentowaniu sprawozdania okresowego i organizowaniu dyskusji w małych grupach „lepiej się sprawdzała”. Dodał, że „w ostatnim tygodniu nie będzie wystarczająco dużo czasu na omówienie trzeciej i najważniejszej części dokumentu roboczego”. Wypowiedzi biskupów sprzeciwiających się propozycjom nie będą mogły być publikowane szczegółowo. Watykańskie Biuro Prasowe będzie prezentowało codzienne briefingi z obrad, odpowiednio „przefiltrowane” przez ks. Federico Lombardi, ks. Thomasa Rosica i ks. Manuela Dorantesa. Kard. Lorenzo Baldisseri, sekretarz generalny Synodu Biskupów, ma powołać niewielkie komisje, które będą papieżowi relacjonować ustalenia ojców synodalnych. Krytycy obawiają się o to, co tak naprawdę zostanie przekazane papieżowi z obrad poszczególnych komisji, skoro nie przewiduje się sprawozdań okresowych.
Te istotne zmiany – w opinii wielu watykanistów – mają pomóc przeforsować skandaliczne rozwiązania duszpasterskie dotyczące seksualności człowieka, które następnie będą wprowadzane na szczeblu episkopatów. – To będzie oznaczać rozwód katolicki w Niemczech i innych krajach europejskich – ostrzega profesor John Rist, jeden z wiodących uczonych Kościoła, współautor książki pt. „Pozostając w Prawdzie Chrystusa”. – Przyjęcie tych nowych zasad – mówił – wskutek braku rozgłosu, bo nie będzie raportu okresowego, sprawi, że niezgodne z doktryną reguły będą wdrażane bezkarnie.
Jest to szczególnie niepokojące choćby z tego względu, że papież nie chce i nie zamierza wydać adhortacji apostolskiej po synodzie, która zawierałaby wyraźne wnioski końcowe. W opinii krytyków, gdyby Ojciec święty faktycznie nie wydał adhortacji, to byłoby sprzeczne z „duchem kolegialności”, o którym tak często mówi Franciszek. Niezwykle niepokojąca jest propozycja wprowadzenia głosowania w ważnych kwestiach zwykłą, zamiast kwalifikowaną większością głosów. W ub. roku szereg propozycji kard. Kaspera nie uzyskało poparcia dwóch trzecich głosów.
Źródło: ncregister.com, AS.