Dobiegła końca polityczna licytacja na dobrodzieja Lasów Państwowych. Po zgaszeniu wspieranej przez PiS i prezydenta Andrzeja Dudę inicjatywie referendalnej, koalicja PO-PSL obronę lasów wzięła w swoje ręce. Tyle tylko, że kolejna w tej kadencji Sejmu nowela ustawy o lasach może odbić się nam czkawką. Bo szumnie głoszona ochrona lasów przed prywatyzacją wcale taka oczywista nie jest, a i ze wstępem do lasu może być różnie.
Projekt ustawy został przyjęty przez Sejm w piątek. To, że nowela zyska poparcie większości było pewne, bo zarówno PO jak i PSL deklarowały, że chcą przysłużyć się Lasom Państwowym. Wyrazem ich troski jest kolejna nowela ustawy o lasach, która tym razem ma ostatecznie zamknąć kwestię prywatyzacji LP, a raczej braku zgody na takie przekształcenia. Przynajmniej teoretycznie, bo przyjęte zmiany już takie oczywiste nie są.
Wesprzyj nas już teraz!
Mimo to, Ewa Wolak (PO) poseł sprawozdawca, przekonywała w Sejmie, że projekt ustawy dotyczy wzmocnienia i zabezpieczenia prawnego Lasów Państwowych przed prywatyzacją, bo aby władze publiczne mogły swoje obowiązki wykonywać, Lasy muszą pozostać własnością Skarbu Państwa, „gdyż tylko taka struktura własnościowa gwarantuje sprawną i niezakłóconą realizację tego celu”.
– Z powyższych względów w projekcie ustawy przewidziano wprowadzenie ograniczeń w zakresie możliwości sprzedaży lasów poprzez powiązanie jej z możliwością realizacji celów publicznych lub celów zrównoważonej gospodarki leśnej. Wprowadzenie w projekcie ustawy dodatkowej regulacji ma na celu ustanowienie ogólnej zasady odnoszącej się do każdego przypadku sprzedaży lasów, gruntów i innych nieruchomości pozostających w zarządzie Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe. Przepis ten wprowadza zasadę kierowania się w każdym przypadku sprzedaży wyłącznie celami zrównoważonej gospodarki leśnej lub potrzebą realizacji inwestycji celu publicznego – tłumaczyła.
Problem w tym, że zupełnie inaczej zapisy ustawy odczytała opozycja i domagała się odrzucenia ustawy w całości. Bo o ile formuła, że „Lasy stanowiące własność Skarbu Państwa podlegają szczególnej ochronie i nie podlegają przekształceniom własnościowym” wydaje się być jasna, to już przepis stanowiący, że „Lasy stanowiące własność Skarbu Państwa mogą być zbywane wyłącznie w przypadkach określonych w ustawie w celu zachowania trwale zrównoważonej gospodarki leśnej lub realizacji celu publicznego” budzi wątpliwości. Szczególnie, że paleta celów publicznych jest dość szeroka, a co więcej może być w przyszłości dowolnie kształtowana w ustawie o gospodarce nieruchomościami oraz w innych ustawach, bo taką furtkę wymieniona regulacja pozostawia określając owe cele.
Widać zatem, że przyjęta przez Sejm regulacja nie wpłynie znacząco na zabezpieczenie LP przed sprzedażą. Zresztą nawet poseł Arkadiusz Litwiński (PO) przekonywał, że projekt jest „konieczną odpowiedzią nie na potencjalne zagrożenia, tylko na uporczywą, trwającą miesiącami albo już latami kampanię co najmniej dezinformacyjną”.
Chodzi oczywiście o obawy opozycji, która w kolejnych nowelach ustawy o lasach zauważa działania destabilizacyjnie. Poseł Cezary Olejniczak (SLD) wskazał wprost, że nie byłoby całej dyskusji o przyszłości LP, gdyby koalicja PO-PSL na przełomie grudnia i stycznia ub. roku, nie dokonała „zamachu na finanse Lasów Państwowych”. Chodzi o przeforsowane w nieco ponad 26 godzin rozwiązania nakładającego na LP obowiązek odprowadzenia do budżetu państwa kwoty 1,6 mld zł w dwóch rocznych ratach, a następnie płacenia podatku od obrotu drewnem.
Jak zauważył poseł Dariusz Bąk (PiS), koalicja rządząca w ciągu 1,5 roku czwarty raz zmienia ustawę o lasach. Dotąd prócz „haraczu”, zwiększono jeszcze podatek od lasów ochronnych oraz wpisano w ustawę zabezpieczenia, by do Polski nie napływało przerobione drewno z zewnątrz (podczas gdy LP nie zajmują się importem drewna). Stąd też kolejne zmiany nie cieszą się zaufaniem.
W ocenie posła prof. Jana Szyszko (PiS), przegłosowany już projekt był gestem rozpaczy wykonanym tylko dlatego, że opozycja rzekomo straszy prywatyzacją lasów. Jak dodał, tu jednak nie chodzi o straszenie, ale o działania, które prowadzą do rozchwiania funkcjonowania systemu leśnego.
– Koalicja rządząca koniecznie chce wprowadzić zapis, który był proponowany najpierw w konstytucji, aby ją co nieco zmiękczyć, polegający na tym, że lasy Skarbu Państwa nie podlegają przekształceniom własnościowym z wyjątkiem przypadków przewidzianych w ustawie, oczywiście dla realizacji zrównoważonej gospodarki leśnej, albo realizacji celu publicznego – zaznaczył.
Obiekcje opozycji wzbudził też zapis projektu mówiący o tym, że „każdy ma prawo dostępu do lasów stanowiących własność Skarbu Państwa na równych zasadach”. Rozwiązanie jest niejasne nie tylko dlatego, że takie prawa gwarantuje społeczeństwu konstytucja, ale też dlatego, że owe zasady nie zostały nigdzie opisane. Zatem mówienie o biletach do lasu nie jest tu nie na miejscu.
W rozmowie z PCh24.pl Zbigniew Kuszlewicz, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Zasobów Naturalnych Ochrony Środowiska i Leśnictwa NSZZ „Solidarność”, ocenił, że przyjęty projekt jest wyłącznie odpowiedzią koalicji rządzącej na działania opozycji dotyczące ochrony lasów przed prywatyzacją, a inicjatywa miała charakter czysto polityczny. To taki ukłon w stronę wyborców na wzór referendum ogłoszonego przez Bronisława Komorowskiego po przegranej w pierwszej turze wyborów.
Dość dodać, że projekt wpłynął do Sejmu 28 sierpnia br., gdy sprawa drugiego – obywatelskiego – referendum stała na ostrzu. Nieco wcześniej koalicja chcąc wytrącić argument 2,5 miliona podpisów zebranych w obronie LP, forsowała wprowadzenie ochrony lasów w konstytucji. Projekt upadł z uwagi na próbę przemycenia tam klauzuli otwierającej sprzedaż lasów na mocy wyjątków określonych w ustawie.
– Mamy ustawę z 2001 roku o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów naturalnych kraju, która jednoznacznie określa, że lasy mają być państwowe i nie mają podlegać przekształceniom własnościowym – przypomniał Kuszlewicz.
Jak zauważył, bawienie się przez polityków tematem lasów zazwyczaj wypływało z chęci wprowadzenia do ustawy dodatkowych zapisów, które byłyby zgodne z tendencjami, jakie przybiera dana opcja polityczna. Niestety przy tej okazji pojawiły się rozwiązania, które nie wiadomo jak interpretować, jak choćby proponowane zasady dostępu do lasów.
– Zasad nie znamy, a wprowadza się w ustawie taki zapis. One zapewne będą później określane w zależności od woli kształtujących prawo – dodał przewodniczący.
Podsobne wątpliwości dotyczą samego ograniczenia prywatyzacji lasów do przypadku realizacji celu publicznego.
– Jeśli ktoś będzie miał złe intencje, to będzie mógł wykorzystać takie zapisy. Dlatego mam nadzieję, że Prezydent RP tej ustawy nie podpisze – dodał Kuszlewicz.
Jak zauważył, wprowadzone w ostatnich latach zmiany w ustawie o lasach nie dotyczyły samej gospodarki leśnej, nie były przejawem troski o poprawę stanu i funkcjonowania gospodarki leśnej, i nie były współtworzone przez fachowców od gospodarki leśnej. Podejmowana tematyka tyczy się bowiem spraw majątkowych i ma charakter działań pod publikę. To w ocenie Kuszlewicza, jasno wskazuje jak owa artykułowana przez polityków troska o stan lasów wygląda w praktyce.
Marcin Austyn