Chrześcijańskie szkoły w Izraelu otrzymują z państwowego budżetu coraz mniej pieniędzy. Od początku września szkoły strajkują, a od niedawna także demonstrują.
Do demonstracji przed budynkiem izraelskiego ministerstwa edukacji wzywał odpowiedzialny za chrześcijańskie szkoły franciszkanin, o. Abdel Masih Fahim. Poprzez swoje protesty chrześcijanie chcą wywrzeć presję na rząd i doprowadzić do traktowania ich szkół na równi z innymi placówkami.
Wesprzyj nas już teraz!
Strajk, który rozpoczęły we wrześniu szkoły, jest wynikiem fiaska wielomiesięcznych rozmów z ministerstwem edukacji oraz spotkania z prezydentem Izraela Re’uwenem Riwlinem. Spór dotyczy 48 placówek, kształcących łącznie 33 tysięcy uczniów. Z Riwlinem o finansowaniu szkół rozmawiał także Ojciec Święty Franciszek podczas spotkania w Watykanie w ubiegłym tygodniu. Niestety, nawet głos papieża nie zdał się na nic: ministerstwo edukacji nie zmieniło swojego stanowiska, chcąc podtrzymać nierówne finansowanie szkół.
Chrześcijańskie szkoły mają w Izraelu status placówek niepublicznych. Ministerstwo edukacji częściowo finansuje ich działanie, resztę pokrywają rodzice poprzez czesne. W ciągu ostatnich lat czesne musiało sukcesywnie wzrastać w związku z coraz mniejszym wsparciem z budżetu. Obecnie państwo pokrywa 29 proc. zapotrzebowania finansowego szkół podstawowych. To o prawie połowę mniej, niż jeszcze dziesięć lat temu.
Trudne położenie szkół chrześcijańskich pogorszyło się jeszcze bardziej w ubiegłym roku, gdy ministerstwo zadecydowało o dalszych cięciach. Resort edukacji zaproponował w odpowiedzi stronie chrześcijańskiej, by kierowane przez nią szkoły stały się placówkami publicznymi. To jednak bardzo znacząco wpłynęłoby na profil szkół, propozycja została więc odrzucona.
Szkoły chrześcijańskie są wspierane przez placówki arabskie. Te ostatnie urządziły w ubiegłym tygodniu ogólnokrajowy strajk, by dać wyraz swojemu sprzeciwowi wobec cięć budżetowych.
Źródło: kathpress.co.at
Pach