Komisja Europejska zaprzecza: nie nakazała Polsce sprzedaży antykoncepcji „awaryjnej” bez recepty. A unijnym poleceniem rząd Ewy Kopacz tę właśnie decyzję uzasadniał.
Do wyjaśnień Komisji Europejskiej doszło dzięki interpelacji Marka Jurka. – Rząd wprowadzając na polski rynek – bez żadnych ograniczeń – preparat wczesnoporonny ellaOne, powoływał się na stanowisko Unii Europejskiej. Otrzymałem stanowisko Komisji Europejskiej, które jasno stwierdza, że UE nie zamierza kwestionować ustawodawstwa państw w tym zakresie – tłumaczył Jurek w trakcie konferencji prasowej.
Wesprzyj nas już teraz!
Rząd Ewy Kopacz w tej sprawie zwyczajnie… kłamał. Kłamstwo było najważniejszą odpowiedzią na zarzuty krytyków szerokiego udostępniania antykoncepcji „awaryjnej”, a zarazem głównym uzasadnieniem dla tej decyzji.
Europejska Agencja Leków faktycznie opowiedziała się za zmianą statusu ellaOne. Nie oznacza to jednak, że kraje członkowskie na mocy obowiązującego prawa muszą udostępniać ten środek bez recepty. Prawica Rzeczpospolitej zaapelowała do ministra zdrowia, by zrewidował obowiązujące przepisy.
Rosnąca popularność antykoncepcji awaryjnej wzbudza zastrzeżenia także w innych krajach. W Niemczech lekarze zauważają, że kobiety decydują się na przyjęcie środku o możliwym działaniem poronnym nie znając nawet… ewentualnych skutków ubocznych.
źródło: „Nasz Dziennik”
mat