Pod koniec sierpnia wzbudzająca liczne kontrowersje tęcza ma zniknąć z Placu Zbawiciela w Warszawie. W najnowszym numerze Newsweeka ukazał się obszerny materiał reporterski na temat stosunku warszawiaków do tego symbolu „tolerancji”. Przy okazji dowiadujemy się, iż jesteśmy jako społeczeństwo „strasznie ściśnięci i podduszeni przez Kościół i pozorną cnotliwość”.
W artykule na temat „ostatnich dni” warszawskiej homo-tęczy czytamy na początku opis „warszawki” siedzącej w knajpach na Placu Zbawiciela (do którego przylgnęło hipsterskie określenie „Zbawiks”), po czym następuje prawie epickie przedstawienie symbolu ruchu LGBT: „Nad wszystkimi – tęcza. Albo raczej Tęcza. Jej legendę zbudowało siedmiokrotne podpalenie”.
Wesprzyj nas już teraz!
Pierwsze zdjęcie, jakie ilustruje artykuł, to znany z mediów obraz polskiej flagi unoszonej nad płonącą tęczą podczas Marszu Niepodległości, przy którym widnieje podpis „Atak na Tęczę przedstawicieli Obozu Narodowo-Radykalnego podczas Marszu Niepodległości”.
Trochę dalej cała strona poświęcona zdjęciom tęczy w różnych okolicznościach. Na pierwszym widzimy „radosnych” działaczy homoseksualnych podczas marszu „przeciwko faszyzującym bojówkom”. Na drugim policję pacyfikującą przeciwników rekonstrukcji tęczy. Trzecie zaś, ukazujące tęczę na tle polskiej jesieni dotykającej liści pobliskiego drzewa, zostało podpisane sielankowo: „Tęcza nieatakowana”. Co ciekawe, już dwie strony dalej widzimy zdjęcie zamaskowanych bojówkarzy Antify, a pod nim podpis… „Manifestacja pokojowa”.
Od autora artykułu „Oddam Tęczę w dobre ręce” dowiadujemy się, iż w rzeczywistości jest ona symbolem „radości, nadziei i tolerancji”, a dopiero przez działaczy „ultrakatolickich środowisk prawicowych” została uczyniona symbolem homoseksualnym. Sama autorka tęczy, Julita Wójcik, porównała podpalaczy z 11 listopada 2013 do członków rasistowskich bojówek Ku-Klux Klan.
Nad zaplanowaną rozbiórką tęczy ubolewa m. in. aktor i sympatyk ruchu LGBT, Jacek Poniedziałek. – Bez niej znowu utoniemy w krzyżach i pomnikach papieża. Nie można by zamiast tego postawić gołębicy, symbolu świetlnego czy czegokolwiek innego? Zamiast krzyża, który jest przede wszystkim symbolem męczeństwa i śmierci? Nie mamy jako społeczeństwo dowcipu, jesteśmy strasznie ściśnięci i podduszeni przez Kościół i pozorną cnotliwość – sugeruje Poniedziałek.
Publicysta przytacza dane Fundacji Batorego, wedle których 61 proc. warszawiaków ma popierać tęczę. Wśród instytucji, które miałyby ją ewentualnie przyjąć po rozbiórce nie widać jednak entuzjazmu. Autorka tęczy poinformowała Newsweek, iż odbyła rozmowy ze wszystkimi instytucjami kultury w Warszawie i żadna z nich nie jest gotowa na przyjęcie tęczy.
Nie jest łatwo znaleźć instytucję, która „zaopiekuje” się podpalaną siedem razy tęczą, na odnowę której wydawano po 100 tys. złotych. Jak donosi tygodnik, samo nawet miasto Warszawa zamilkło na temat dalszych losów tęczy, pomimo wcześniejszych płomiennych deklaracji Hanny Gronkiewicz-Waltz, zapewniającej, iż ile razy będzie potrzeba, tyle razy tęcza będzie odbudowywana.
Przyjęcia tęczy odmówił Gdańsk. – Pomysł można rozpatrywać tylko w kategoriach prowokacji intelektualnej, chociaż obawiam się, że w tym wypadku określenie „intelektualna” jest lekką przesadą – mówi rzecznik prezydenta Gdańska, Antoni Pawlak, komentując koncepcję umieszczenia tęczy przy Europejskim Centrum Solidarności.
Newsweek zapytał Julitę Wójcik o jej odczucia dotyczące rozbiórki tęczy. – Boję się tego momentu, że będzie widać, że jest mi smutno , choć już byłam wiele razy przy demontażu tej pracy. Nie wiem, jak zareaguję na widok placu Zbawiciela bez Tęczy – mówi autorka instalacji.
Źródło: Newsweek
FO