Niedawne uroczystości związane z objęciem urzędu przez nowego prezydenta RP wiązały się z zainteresowaniem i entuzjazmem tłumów Polaków. Wydaje się, że nie był to jedynie efekt znużenia polityką PO, ale wyraz głębszej potrzeby. Potrzeby godnej zaufania, „monarchicznej” władzy. Potrzeby ujawniającej się w nawet najbardziej lewicowych narodach i trwającej mimo wysiłków republikanów.
Ceremoniał objęcia urzędu przez prezydenta RP przypomina nieco ten monarchiczny. Najpierw ma miejsce uroczysta przysięga na specjalny, kaligrafowany egzemplarz Konstytucji i orędzie. Następnie hołd przy tablicach pamięci. Kolejnym punktem uroczystości jest Msza święta w bazylice archikatedralnej. Następnie w Zamku Królewskim (co nie mniej znaczące!) prezydent odbiera insygnia władzy i staje się Kawalerem Orderu Orła Białego, Wielkim Mistrzem Orderu, a także przewodniczącym Kapituły Orderu. Stanie się też Kawalerem Orderu Odrodzenia Polski I Klasy. Odtąd przewodniczyć będzie Kapitule jako Wielki Mistrz Orderu. Warto przypomnieć, że Order Orła Białego to najstarsze i najwyższe odznaczenie państwowe w Polsce. Ustanowił go król August II w 1705 r. Następnie był najważniejszym odznaczeniem Księstwa Warszawskiego i kongresowego Królestwa Polskiego. W II Rzeczpospolitej restytuowano go w 1921 r. a w II RP – w 1992 r.
Wesprzyj nas już teraz!
Instytucja prezydenta jest najbardziej „monarchiczna” ze wszystkich świeckich instytucji demokratycznego państwa. Jest to najwyższy urząd w państwie, którego przedstawiciel mieszka w pałacu. Mamy też pierwszą damę – mówienie o której jest jak zauważyła XX niedemokratyczne.
Upały nie przeszkodziły tłumom Warszawiaków w powitaniu Andrzeja Dudy na Krakowskim Przedmieściu w trakcie jego przemarszu z Archikaterdy na Zamek Królewski. Późnym popołudniem z entuzjazmem przywitano go przed pałacem prezydenckim. Jest to niewątpliwie efekt zawodu rządami Platformy i Komorowskiego. Jednak sprawa ma też głębszy wymiar. Powodem jest głęboka potrzeba dobrej władzy, która w innych krajach wyrażana jest w uwielbieniu dla monarchii.
Monarchia w postępowych społeczeństwach
Instynkt „monarchiczny” jest zakorzeniony w naturze ludzkiej, także w najbardziej świeckich i „postępowych” społeczeństwach. Weźmy Wielką Brytanię, kraj, który odchodzi od religii i w którym nominalni konserwatyści doprowadzili do legalizacji tzw. małżeństw homoseksualnych. Kraj, który od mieszczańskiej moralności lat 50-tych przeszedł do dzisiejszego obyczajowego libertynizmu. W tym państwie mimo ogromnych zmian jedna rzecz jest stała – powszechne poparcie dla monarchii. Według ekspertów od badań opinii publicznej poparcie dla instytucji monarchii jest w Wielkiej Brytanii najbardziej stabilnym trendem. Zgodnie z sondażami Opsos Mori w 1969 r. poparcie dla niemonarchistycznego ustroju wynosiło tylko 18 %, tyle samo w 1993 r., w 2002 r. – 19 % a w 2012 r. znów 18 %.
Dlaczego zatem tak nowoczesny – zarówno w pozytywnym jak i w negatywnym sensie – kraj popiera ustrój monarchiczny? Jak przekonuje Mark Easton na bbc.com monarchia zarówno w latach powojennych, jak i obecnie jawi się Brytyjczykom jako opoka, stały element w obliczu radykalnych zmian. Jednak źródła brytyjskiego poparcia dla monarchii są nieracjonalne, a w każdym razie nie mieszczą się w ciasnym racjonalizmie. „Mistyczno-religijny szacunek, kluczowy dla prawdziwej monarchii stanowi twórczy sentyment, którego żadna legislatura nie może sfabrykować. Oddawanie szacunku monarchii to coś w rodzaju teatralnego hołdu, spektaklu, w którym główną rolę odgrywa królowa”. Monarchia być może opiera się na niezasłużonym przywileju i trudno ją uzasadnić racjonalnie. Jednak nie umniejsza to jej siły.
Swych tradycyjnych władców kochają jednak nie tylko Brytyjczycy. Weźmy kraje Skandynawskie, uważane przez postępowców za raj na ziemi i przodujące w rozmaitych rankingach jakości życia. Jak podaje royalcentral.co.uk w Danii istnieje długa tradycja podziwu dla królowej Małgorzaty, władającej już ponad 40 lat. Monarchię popiera też ok. 77 % Duńczyków. Jej zniesienie postuluje głównie radykalna lewica.
Z kolei w Szwecji król Karol XVI Gustaw budzi pewne kontrowersje z uwagi na swoje prywatne życie i niektórzy domagają się jego abdykacji. Nie przekłada się to jednak na dążności republikańskie. Za instytucją monarchii opowiada się tam 70 proc. obywateli. Popularni wśród Szwedów są także księżniczka Wiktoria i książę Daniel.
W innym postępowym kraju – Norwegii monarchię popiera 82 procent obywateli. Jeszcze większym uznaniem cieszy się osobiście króla Harald. Jego rządy dobrze ocenia 93 procent osób. Mniejszym powodzeniem cieszy się monarchia w Hiszpanii. Ale i tam większość – 55 % obywateli – opowiada się za jej pozostawieniem.
Papież i prezydent jako król
Co w takim razie z pozostałymi krajami, tymi, w którym obowiązuje ustrój republikański i na zmianę się nie zanosi? Otóż często funkcję ersatzu monarchy pełni w nich prezydent. Najlepszym przykładem są tu Stany Zjednoczone, ale także Rosja, a w pewnym stopniu także – jak widzieliśmy – Polska. Co więcej, nie jest przypadkiem, że narody katolickie są częściej republikami. Naturalną potrzebę posiadania króla zaspokaja bowiem w jakimś stopniu papież. W Polsce było to szczególnie wyraźne za czasów św. Jana Pawła II – tłumy na pielgrzymkach, pomniki czy choćby osławione „kremówki”.
Wbrew racjonalistycznym wymysłom republikanów człowiek ma naturalną potrzebę posiadania władzy uosobionej w godnym zaufania człowieku. Człowieku personifikującym wspólnotę, jej tradycję i stojącym ponad bieżącymi podziałami. Człowieku, którego otacza nimb świętości, a przynajmniej pewnej niezwykłości, niecodzienności. Widzimy to w stosunku katolików do papieży, a także poddanych do swoich władców. Nawet jeśli są oni ograniczeni do symbolicznej roli. Widzieliśmy to także – toutes proportions gardées – w zachowaniu Polaków po zaprzysiężeniu nowego prezydenta RP.
Marcin Jendrzejczak