Szereg małych wspólnot religijnych zamierza postawić państwo węgierskie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Powodem jest fakt, że Węgry na mocy prawa wprowadzonego w 2012 roku nie uznają tych grup za związki religijne.
Sędziowie Trybunału już w ubiegłym roku uznali, że Budapeszt naruszył prawo do wolności religijnej, a zatem konieczna jest rewizja przepisów. Węgrom nakazano także wypłatę odszkodowania wspólnotom religijnym, które „ucierpiały” z powodu zmian. Nie określono dokładnie sumy, wskazując jedynie, że 16 wspólnot protestanckich, buddyjskich i żydowskich ma porozumieć się w tej sprawie z rządem w ciągu sześciu miesięcy.
Wesprzyj nas już teraz!
Rządowy sekretarz ds. religii Miklos Soltesz wyjaśnił niedawno w rozmowie z gazetą „Napi Gazdasag”, że rząd porozumiał się z ośmioma wspólnotami, podczas gdy z pozostałymi wciąż toczą się rozmowy. Media spekulują na temat kwoty, jakie Budapeszt ma wypłacić „poszkodowanym”: mówi się o od 3 do 20 mld forintów.
Protestanckie grupy twierdzą, że nie chodzi im jednak wyłącznie o finansowe odszkodowanie. Pastor Gabor Ivanyi przekonuje, że chciałby po prostu, by jego wspólnota była uznana przez państwo tak, jak inne, większe. Jak na razie – pomimo wyroku europejskiego Trybunału – 16 protestanckich, buddyjskich i żydowskich wspólnot nie otrzymało na powrót swojego dawnego statusu. Wspólnoty te nie chcą się na to zgodzić i dlatego zamierzają ponownie zgłosić sprawę do Trybunału.
Na początku lipca Sąd Najwyższy w Budapeszcie orzekł, że obowiązujące prawo jest częściowo sprzeczne z Europejską Konwencją Praw Człowieka. Sędziowie orzekli, że rząd ma trzy miesiące na dostosowanie praw do norm unijnych.
Źródło: kathpress.co.at
pach