Liczba szpitalnych łóżek dla matek rodzących dzieci spada w Polsce od wielu lat. Portal gazetaprawna.pl donosi, że tendencja nie tylko się utrzyma ale i pogłębi. Z prawie 19 tys. łóżek w 2005 roku dziś polskie porodówki dysponują 16 tys. miejsc. Będzie ich coraz mniej. Powodem jest głęboki kryzys demograficzny.
Aby działanie oddziału położniczego było opłacalne pod względem ekonomicznym musi odbywać się w nim co najmniej 500 porodów rocznie – wynika z badań głównego konsultanta w dziedzinie położnictwa. Do danych dotarł portal gazetaprawna.pl. Takiego warunku nie spełnia aż 30 proc. wszystkich porodówek w naszym kraju. Samorządy zaczynają coraz śmielej zrezygnować z prowadzenia oddziałów generujących olbrzymie długi.
Wesprzyj nas już teraz!
Chociaż ministerstwo nie określa minimalnej liczby porodów koniecznej do utrzymywania oddziału to szpitale same wiedzą jaki wynik pozwoli im na uniknięcie strat. Porody są świadczeniem nielimitowanym i Narodowy Fundusz Zdrowia zwraca koszty każdego z nich. Pieniądze idą niejako za matką, która może wybrać dowolny szpital.
Istnieją jednak pewne wydatki niemożliwe do obejścia. Są to chociażby wypłaty dla lekarzy, anestezjologów, położnych, administracji, opłaty za media i koszty utrzymania budynku. Za każdy poród NFZ zwraca placówce 1800 zł.
Gazetaprawna.pl podaje, że obecnie w Polsce funkcjonuje 14 oddziałów położniczych, w których odbywa się mniej niż 200 porodów rocznie. Oznacza to, że są dni gdzie nie rodzi się tam żadne dziecko. Taka liczba narodzin daje dotację niewystarczającą na pokrycie kosztów stałych. W 42 szpitalach liczba porodów wacha się od 200 do 300. One także muszą stawiać czoła zadłużeniu.
Źródło: gazetaprawna.pl
MWł