Jeszcze cztery lata temu na Malcie nie można było wziąć rozwodu – nie przewidywało ich prawo tworzone przez mieszkańców tego kraju na podstawie katolickiej nauki o moralności. Lewacka Partia Pracy, która przejęła władzę w 2013 r. kontynuuje rewolucyjny kurs. Malta się więc „europeizuje”, w najgorszym, dwudziestopierwszowiecznym tego słowa znaczeniu.
W 2014 roku prezydent Marie Louise Coleiro Preca podpisała ustawę legalizującą związek cywilny między osobami tej samej płci i adopcję dzieci przez związki homoseksualne. Na początku roku 2015 na Malcie przyjęto za to ustawę napisaną pod dyktando lobby określającego się skrótem LGBT – genderowa ustawa ma gwarantować „prawo do integralności cielesnej i autodeterminacji”, jak czytamy w rządowym bełkocie.
Wesprzyj nas już teraz!
Po zniszczeniu rodziny maltańskim lewakom pozostało już tylko dokończenie dzieła destrukcji. W tym miesiącu zalegalizowano na wyspie sklepy z artykułami pornograficznymi (do tej pory ich sprzedaż i rozpowszechnianie było zakazane), a także, co bardzo charakterystyczne dla rewolucjonistów, zlikwidowano zapis o karalności za bluźnierstwo.
Maltańska konstytucja wciąż zawiera zapis mówiący o dominującej w tym kraju religii katolickiej. Z kodeksu karnego usunięto jednak paragrafy zakazujące „obrazy Kościoła katolickiego lub jakiejkolwiek innej religii słowami, obrazami i gestami – zarówno drukowanymi jak i publikowanymi w innej formie”.
Rządząca Partia Pracy twierdzi oczywiście, że wszystko to czyni w imię wolności, legalizacja bluźnierstw musiała więc nastąpić w imię „wolności słowa”. Rządzący twierdzą, nie chcą być „strażnikami moralności dorosłych obywateli, które powinny być traktowane właśnie jak dorośli”.
Do czego doprowadzą te reformy? Łatwo się domyślić – na Malcie za chwilę zacznie się rozwijać przemysł pornograficzny, a równolegle to właśnie na katolicką do niedawna Maltę będą podróżować wszelkiej maści pseudoartyści ze swoimi „dziełami sztuki”. Tamtejsza władza już zachęca do korzystania i pogłębiania „wolności artystycznej”.
W 2011 roku na Malcie odbyło się referendum na temat dopuszczalności rozwodów. Frekwencja była wysoka – do urn poszło 72 proc. Maltańczyków. Społeczeństwo katolickie przegrało o włos – za legalizacją rozwodów było bowiem niewiele ponad połowa głosujących – 52,67 proc. To jednak wystarczyło, by nadać rewolucji obyczajowej rzadko spotykaną prędkość.
Święty Publiuszu, patronie Malty, módl się za tą wyspę i jej mieszkańców.
Źródło: nocristianofobia.org
malk