„Zabijanie bądź przemyt krów jest równy gwałtowi na hinduskiej dziewczynie bądź niszczeniu hinduskiej świątyni” – stwierdził Jishnu Basu, rzecznik nacjonalistycznego ugrupowania Rashtriya Swayamsevak Sangh. 30 tysięcy żołnierzy strzeże granicy z Bangladeszem próbując ograniczyć przemyt bydła.
Do tej pory na granicy z Bangladeszem hinduscy żołnierze uratowali 90 tysięcy sztuk bydła i zatrzymali 400 przemytników. Do tej pory Indie były jednym z najważniejszych eksporterów wołowiny. Niektóre stany – z powodów religijnych – zakazują uboju. Wraz z dojściem do władzy Indyjskiej Partii Ludowej w 2014 roku ochrona bydła nabrała nowego znaczenia.
Wesprzyj nas już teraz!
W celu uszczelnienia granicy z Bangladeszem zmobilizowano wojsko. Krów strzegą także… grupy ochotników. – Zostałem przykuty do drzewa i pobity przez trzech członków formacji ochrony krów. Zmusili mnie do wyrecytowania hinduskiej modlitwy – stwierdził Mohammed Tarafdar, który chciał sprzedać za granicę dwie krowy. W starciach z przemytnikami zginęło już dwóch żołnierzy. Wojskowi mówią nieoficjalnie, że nie cenią sobie otrzymanych zadań, a próby ograniczania przemytu to walka z wiatrakami.
Według dostępnych szacunków, do tej pory z Indii do Bangladeszu trafiało rocznie ok. 2 milionów sztuk bydła. Wiosną minister spraw wewnętrznych Rajnath Singh stwierdził, że „ludzie Bangladeszu powinni zrezygnować z jedzenia wołowiny”.
„Zabijanie bądź przemyt krów jest równy gwałtowi na hinduskiej dziewczynie bądź niszczeniu hinduskiej świątyni” – stwierdził Jishnu Basu, rzecznik nacjonalistycznego ugrupowania Rashtriya Swayamsevak Sangh. Do tej formacji należy także premier Indii – Narendra Damodardas Modi.
Według krytyków, podbudowana nacjonalistyczną ideologią ochrona krów oznacza dyskryminację muzułmanów, chrześcijan i członków niższych hinduskich kast, dla których wołowina to główne źródło białka. Pracę zaczynają tracić także sprzedawcy bydła i rzeźnicy.
źródło: telegraph.co.uk, time.com, dailymail.co.uk
mat