W przypisywanym Chińczykom ataku hakerskim z początku miesiąca wykradzione zostały dane około 18 milionów amerykańskich pracowników federalnych. Liczba ta jest ponad czterokrotnie wyższa, niż ta, do której pierwotnie przyznało się Office of Personnel Management. Wykradzenie wrażliwych informacji stanowić może poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych.
Skradziono bowiem nie tylko dane obecnie zatrudnionych, ale także byłych pracowników, a nawet tych, którzy tylko starali się o rządowe posady. Okazało się zatem, że liczba ta jest ponad czterokrotnie wyższa, niż ta, do której pierwotnie przyznało się Office of Personnel Management.
Wesprzyj nas już teraz!
Obecne szacunki dotyczące liczby osób, którym skradziono dane przedstawił dyrektor FBI James Comey. Hakerzy, którzy wykradli dane z Office of Personnel Managment jeszcze w 2014 r. włamali się do systemu firmy KeyPoint Government Solutions, który współpracuje z OPM. Dane, które wówczas uzyskali wykorzystali do ataku z początku czerwca, podają Evan Perez i Shimon Prokupecz.
Według Amerykanów za cyberatak odpowiedzialny jest rząd Chin. Hakerzy uzyskali dostęp do baz danych, w których przechowywane były informacje o rodzinach pracowników federalnych o charakterze prywatnym. Dopuszczenie do ataku wywołało gniew wśród pracowników rządowych i kongresmenów. Winą za zdarzenie obarczają administrację Barracka Obamy. Zdaniem audytorów ochrona skradzionych informacji nie była należyta.
Atak hakerów na Office of Personnel Management nastąpił na początku czerwca. Zdaniem ekspertów może on przyczynić się do ataków na Stany Zjednoczone w przyszłości. Chińska ambasada w Waszyngtonie zaprzeczyła jednak odpowiedzialności za atak. Z kolei ministerstwo spraw zagranicznych powiedziało ogólnie o konieczności budowy bezpieczniejszej cyberprzestrzeni.
Źródło: edition.cnn.com
mjend