Premier Węgier w ubiegłym tygodniu wystąpił w Parlamencie Europejskim. W trakcie swojego przemówienia po raz kolejny zaapelował, by pomysł przywrócenia kary śmierci przestał być tematem tabu. Rządzący Unią zareagowali histerycznie.
Tuż po wystąpieniu Orbana głos zabrał wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans ostrzegając przed podejmowaniem takich działań – „Miałoby to nieuchronnie konsekwencje, aż po wykluczenie przedstawicieli rządu Węgier z głosowania w Radzie UE” – mówił. Zgodnie z zapisem w Traktacie Unii Europejskiej, w przypadku „rażącego i trwałego naruszania” wartości Unii Europejskiej państwa członkowskie mogą zostać pozbawione prawa do głosowania w Radzie Ministrów EU. Odpowiedni artykuł traktatu nie miał jak dotąd zastosowania.
Wesprzyj nas już teraz!
W poniedziałek do słów premiera Węgier odniósł się już sam szef Komisji Europejskiej, nazywany najważniejszym człowiekiem Unii, Jean-Claude Juncker. W wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Sueddeutsche Zeitung”. Zapowiedział, że w Unii Europejskiej nie ma miejsca dla kraju stosującego karę śmierci. Gdyby władze w Budapeszcie chciały ją wprowadzić, byłoby to podstawą do – jak to ujął – rozwodu z Węgrami.
Juncker dodał, że sprzeciw wobec kary śmierci należy do jego podstawowych przekonań politycznych. Jednym słowem – albo myślisz jak Juncker, albo pokażą ci drzwi.
Źródło: onet.pl, interia.pl
kra