W miniony poniedziałek kanclerz Niemiec Angela Merkel broniła w parlamencie Niemieckiej Agencji Wywiadowczej (BND), oskarżanej o nielegalne pomaganie Stanom Zjednoczonym w szpiegowaniu obywateli. Szefowa niemieckiego rządu, która sama padła ofiarą zabiegów amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), przyznała, że „szpiegostwo wśród przyjaciół nie powinno się zdarzyć”, ale BND musi utrzymać współpracę z NSA.
– Mamy kontrolę nad BND w parlamencie i uważam, że jest to absolutnie konieczne. Z drugiej jednak strony, agencje wywiadowcze działają w celu zapewnienia bezpieczeństwa publicznego i niemiecki rząd dołoży wszelkich starań, by służby wywiadowcze prawidłowo funkcjonowały – podkreśliła Merkel w Bundestagu. Szefowa niemieckiego rządu odpowiadała na pytania opozycji, zbulwersowanej skandalicznym działaniem wywiadu. Politycy domagają się śledztwa w sprawie.
Wesprzyj nas już teraz!
W kwietniu br. okazało się, że Federalna Służba Wywiadowcza (BND) szpiegowała inne kraje europejskie na polecenie NSA, największej agencji wywiadowczej Stanów Zjednoczonych. Pojawiły się doniesienia wskazujące, że niemiecki wywiad pomagał Amerykanom w szpiegowaniu czołowych polityków francuskich i unijnych. Na żądanie Waszyngtonu BND zbierała także informacje na temat europejskich firm. Niemcy twierdzili, że jedynie sprawdzają, czy podmioty te nie łamią obowiązujących przepisów.
Opozycja domaga się od rządu Angeli Merkel ujawnienia szczegółów i ukarania urzędników odpowiedzialnych za podejmowanie działań na szkodę państwa niemieckiego. Szef Partii Lewicy, Gregor Gysi, wezwał Merkel do stawienia się przed specjalną komisją, która zbada zaniedbania rządu w zakresie nadzoru nad służbami. Gysi domaga się pociągnięcia do odpowiedzialności funkcjonariuszy, którzy prowadzili „szpiegostwo przemysłowe i mogli dopuścić się zdrady”. Opozycja chce także dymisji ministra spraw wewnętrznych Thomasa de Maizire, który odpowiadał za pracę agencji wywiadowczej w latach 2005 – 2009.
„Der Spiegel” poświecił aferze bardzo obszerny artykuł, podkreślając, że ostatni skandal szpiegowski to największy kryzys w historii niemieckich służb wywiadowczych. Gazeta wyjaśnia, że rząd najprawdopodobniej był świadomy amerykańskich działań, w tym ewentualnego szpiegostwa gospodarczego, a mimo tego nie zrobił nic, by je powstrzymać. Redakcja przypomniała skandal sprzed dwóch lat, który zelektryzował polityków europejskich w związku z podsłuchami NSA. Jeszcze 14 lipca 2013 roku, miesiąc po ujawnieniu rewelacji Snowdena, Merkel zapewniała, że Amerykanie nie prowadzili szpiegostwa gospodarczego wobec niemieckich firm. Wiadomo jednak, że od 2010 roku rząd w Berlinie otrzymywał sygnały, iż NSA próbowała szpiegować firmy europejskie, w tym spółkę lotniczą i obronną EADS (obecnie Airbus Group), która jest częściowo własnością niemieckich akcjonariuszy.
Obecnie – jak pisze niemiecka gazeta – wydaje się, że NSA, poprzez współpracę z BND nie tylko gromadziła informacje o przedsiębiorstwach, ale i o europejskich instytucjach i politykach. Co więcej, BND – w ramach ściśle tajnej operacji Monkeyshoulder – miała połączyć swoje siły także z brytyjskim wywiadem i udzielać informacji dotyczących Rosji oraz Chin. Niemiecki wywiad zezwolił Amerykanom na pozyskiwanie wrażliwych danych na terenie Niemiec.
„Spiegel”, starając się przedstawić bieg zdarzeń, który doprowadził do ścisłej współpracy BND z NSA, przywołuje wydarzenia z 23 października 2001 roku. W tym dniu niemiecki minister spraw wewnętrznych Otto Schily spotkał się w Waszyngtonie z prokuratorem generalnym Stanów Zjednoczonych Johnem Ashcroftem. Tematem rozmów były ataki terrorystyczne, które miały miejsce sześć tygodni wcześniej w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Ashcroft powiedział, że trzech zamachowców i ich wspólnicy pochodzili z Hamburga. Później amerykańska komisja śledcza stwierdziła, że Niemcy są współodpowiedzialne za zamachy, bo Berlin nie zrobił nic, aby im zapobiec. Ówczesny kanclerz Niemiec Gerhard Schröder szybko obiecał Amerykanom „bezwarunkową solidarność”. Dla niemieckich agencji wywiadowczych był to – według „Spiegla” – początek nowej ery. Od tego momentu praca niemieckiego wywiadu nie była wyłącznie domeną Berlina, coraz więcej do powiedzenia miał Waszyngton. Niemiecka Agencja Wywiadowcza stała się znacznie bardziej niezależna od niemieckiego rządu.
Po atakach z 11 września 2001 roku Michael Hayden, ówczesny szef NSA, intensywnie pracował nad rozwijaniem relacji z BND. W rezultacie setki amerykańskich agentów w Niemczech oficjalnie monitorowało podejrzanych o terroryzm. Działania te były prowadzone bez jakiegokolwiek nadzoru ze strony władz niemieckich. BND miała jednak pewne korzyści z działalności operacyjnej Amerykanów. Udało się jej rozbić komórkę terrorystyczną „Sauerland” na podstawie przekazanych przez nich informacji. Być może to był jeden z powodów, dla którego BND i inne służby niemieckie pozwalały Amerykanom kontynuować swoją pracę, nawet po pojawieniu się pierwszych doniesień o szpiegostwie gospodarczym.
Niemieckie służby, chcąc w czasach cyfrowej rewolucji dotrzymać kroku konkurencji, zgodziły się na ściślejszą współpracę z NSA, coraz bardziej uzależniając się od Amerykanów. Ci zaś nie poprzestali na zwalczaniu terroryzmu, jak stanowiło porozumienie o współpracy z kwietnia 2002 roku. Pracownicy NSA intensywnie szpiegowali firmy europejskie. Do tego celu wykorzystywali bazę w Bad Aibling w Bawarii. Zbudowano tam potężny budynek i stacje przekaźnikowe, które połączono z pobliskimi koszarami Mangfall, gdzie BND na dużą skalę monitoruje łączność satelitarną. Baza podłączona jest do sieci danych NSA. To tam od 10 lat przechwytywanych jest duża liczba sygnałów z regionów kryzysowych na całym świecie. Obróbce podlegają rozmowy telefoniczne, e-maile i wiadomości tekstowe wyodrębniane za pomocą specjalnych słów-selektorów. Rzeka danych płynie każdego miesiąca z Bad Aibling do Stanów Zjednoczonych.
NSA zbierała informacje o firmie EADS – obecnie Airbus Group. To największa w Europie firma zbrojeniowa, która produkuje konkurencyjne w stosunku do amerykańskich satelity i rakiety, obsługujące francuski program jądrowy. Kilka lat temu firma konkurowała z Boeingiem w sprawie dostawy samolotów umożliwiających tankowanie w powietrzu dla US Air Force. Boeing i Airbus konkurują na rynku lotnictwa cywilnego.
Lista z archiwum Snowdena wymienia również inne przedsiębiorstwa, takie jak: Siemens, koncern farmaceutyczny Boehringer-Ingelheim, Deutsche Bank i koncern telekomunikacyjny Debitel, czy firmę elektroniczną Rohde & Schwarz, która zapewnia sprzęt dla agencji wywiadowczej BND. Odnaleźć można na niej fimę Mercedes-Benz, SatCom, który zapewnia łączność satelitarną, Deutsche Börse i zależną od niej Clearstream, która świadczy usługi bezpieczeństwa, a także logistycznego giganta – DHL.
Szef Niemieckiej Agencji Wywiadowczej Gerhard Schindler stwierdził, że o niedozwolonych działaniach Amerykanów dowiedział się dopiero 12 marca i od razu poinformował o tym rząd. Tydzień później szef sztabu Angeli Merkel, Peter Altmaier, wraz z dużą świtą udał się do siedziby BND.
Źródło: bignewsnetwork.com, Spiegel.de, AS.