29 kwietnia 2015

Wymiana argumentów zwolenników i przeciwników „homomałżeństw” zelektryzowała amerykańskie media

(fot.REUTERS/Mario Anzuoni/FORUM)

Wtorkowe przesłuchanie w Sądzie Najwyższym dotyczące redefinicji małżeństwa przykuło uwagę mediów w USA.  Ostateczna decyzja sądu w tej kwestii – która będzie miała kluczowe znaczenie dla społeczeństwa amerykańskiego – ma zapaść pod koniec czerwca.


Po dziesięcioletniej agresywnej kampanii lobby homoseksualnego i próbach obrony poszczególnych stanów przed odgórnie narzucanymi decyzjami sądów apelacyjnych, legalizujących tzw. małżeństwa tej samej płci, Sąd Najwyższy USA ma ostatecznie zdecydować, czy w ogóle istnieje konstytucyjne prawo do zawierania tzw. homoseksualnych „małżeństw”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W listopadzie ub. roku Sąd Apelacyjny z siedzibą w Ohio orzekł na korzyść czterech stanów (Kentucky, Tennessee, Michigan i Ohio), które przyjęły poprawki do konstytucji stanowych, definiujących małżeństwo jako związek jednego mężczyzny z jedna kobietą. Sąd Najwyższy – po skierowaniu sprawy przez zwolenników „homomałżeństw” – zdecydował się zająć „kontrowersyjną kwestią”.

 

Wcześniej SN odrzucił prośby obrońców tradycyjnego małżeństwa z Indiany, Oklahoma, Utah, Virginii, Wisconsin i sześciu innych stanów, by rozpatrzyć orzeczenia sądów apelacyjnych, uznających stanowe poprawki do konstytucji, chroniące tradycyjne małżeństwo za niezgodne z konstytucją USA.

 

O wysłuchanie argumentów „przeciw” jak i „za” prawnym  uznaniem „małżeństw jednopłciowych” starała się rekordowa liczba organizacji (148). W przypadku równie głośnej sprawy dot. ustawy zdrowotnej i wprowadzenia obowiązkowego systemu ubezpieczeń (tzw. ustawa Obamacare) o wysłuchanie zabiegało 136  podmiotów.

 

Obecnie tzw. homomałżeństwa dopuszczone są w 36 stanach. W 28 z nich tego typu procedura została narzucona odgórnie przez sędziów sądów apelacyjnych.

 

Skład orzekający SN ma odpowiedzieć na pytanie, czy Czternasta Poprawka do Konstytucji zobowiązuje stany do uznawania tzw. małżeństw jednopłciowych i czy muszą one respektować tego typu związki, jeśli zawarte one zostały w innych stanach.

 

Przywódcy religijni i konserwatywni prawnicy zdecydowanie sprzeciwili się, by sądy federalne – wbrew woli obywateli – narzucały sprzeczne z prawem naturalnym związki w całym kraju.

 

Nie ma żadnego zapisu w Konstytucji Stanów Zjednoczonych, który wymagałby od wszystkich 50 stanów redefinicji małżeństwa – podkreślili dr Ryan Anderson i William E. Simon z Heritage Foundation. Zdecydowanie też potępili pomysł, by niewybieralni sędziowie narzucali własne poglądy polityczne innym ludziom.  

 

Liberalni sędziowie SN, którzy zadawali pytania stronom przekonywali, że doświadczenia innych pionierskich krajów (Holandia) pokazują, iż wskutek legalizacji homozwiązków nie ma aż tak wielkich problemów społecznych, jakimi straszą przeciwnicy tego typu relacji. Konserwatywny skład sędziowski zwrócił jednak uwagę – przy okazji pytań zadawanych zwolennikom legalizacji „małżeństw jednopłciowych” –  że jeśli sąd uzna „homomałżeństwa,” to może oznaczać „otwarcie drzwi dla legalizacji poliamorii i wielu innych kombinacji partnerskich”/

 

Prezes Sądu Najwyższego, John G. Roberts Jr. Insynuował rzeczniczce homoseksualistów Mary L. Bonauto, że chce zniszczyć instytucję małżeństwa, uderzając w jej rdzeń. Małżeństwo opiera się bowiem na relacji osób przeciwnej płci – przekonywał. Bonauto argumentowała, że prawo do zawarcia małżeństwa jest chronione przez Konstytucję i 14. Poprawkę, co oznacza,  że stany muszą gwarantować je wszystkim obywatelom.

 

Bonauto w 2003 roku wygrała pierwszą batalię sądową w sprawie „homomałżeństw” w Massachusetts, przekonując, iż sodomici, którym nie zezwala się na zawarcie małżeństwa de facto są traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Pozbawia się ich godności.

 

Sędzia Kennedy zauważył, że małżeństwa gejów istnieją w Stanach Zjednoczonych od około dziesięciu lat. Jego zdaniem, „sprawa jest zbyt świeża”, aby sędziowie mogli powiedzieć, że „wiedzą lepiej niż wszyscy inni, co jest dobre.” W związku z tym nie powinni rozstrzygać, czy tego typu zwiaki powinny być powszechnie uznane.

 

Były prokurator generalny  Michigan John Bursch, obrońca tradycyjnego małżeństwa odpowiadał na ostre pytania liberalnych sędziów, którzy starali się zrozumieć, w jaki sposób „małżeństwa homoseksualne” będą szkodzić  małżeństwom heteroseksualnym.  Bursch wyjaśnił, że „homomałżeństwa” zakłóciłyby społeczne percepcję, czym jest małżeństwo. Podkreślił, że nie wystarczy emocjonalne zaangażowanie, by zaistniało małżeństwo, ponieważ małżeństwo to także więź dzieci z biologicznymi rodzicami: mamą i tatą.

 

Sędzia Alito bronił argumentów Burscha. Przypomniał, że chociaż greccy filozofowie np. Platon akceptowali homoseksualne relacje, to jednak społeczeństwo greckie uznawało małżeństwa oparte wyłącznie na relacji osób przeciwnej płci. Stwierdził ponadto, że skoro do zawarcia małżeństwa miałoby wystarczyć jedynie uznanie trwałej więzi miłości i zaangażowanie, to równie dobrze można byłoby uznać każdy dowolny związek, w tym np. związek czterech osób: dwóch mężczyzn i dwóch kobiet, którzy stwierdzą, że chcą się ożenić.

 

Wymiana argumentów na sali sądowej trwała dwie i pół godziny. Przerwał je jeden z uczestników, krzycząc, że „homoseksualiści będą smażyć się w piekle.” Sędzia Scalia skomentował, że było to „nieco orzeźwiające stwierdzenie.” Przed budynkiem sądu pikietowali zwolennicy i przeciwnicy „homomałżeństw.” Atmosfera była bardzo gorąca.

 

 

Źródło: LifeSiteNews.com, washingtontimes.com, AS.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram