Słowa dyktowane przez świętą Katarzynę, która nie potrafiła nawet pisać, a zapisane w „Dialogu o Bożej Opatrzności”, są owocem mistycznych przeżyć tej wspaniałej duszy – Doktora Kościoła – doświadczającej możliwości rozmowy z samym Bogiem.
Jakikolwiek urząd zajmuje się w prawie cywilnym czy w prawie Boskim, nie można się na nim utrzymać w stanie łaski bez świętej sprawiedliwości (por. Prz 16, 12)*. Kto nie jest karcony i nie karci, jest jak członek, który zaczyna gnić; gdy zły lekarz przykłada od razu tylko maść do rany, nie wypaliwszy jej przedtem, wtedy całe ciało zakaża się i gnije.
Wesprzyj nas już teraz!
To samo dotyczy prałatów i innych dostojników, którzy widzą, że poddany ich zakażony jest zgnilizną grzechu śmiertelnego; jeśli poprzestaną na przyłożeniu maści pochlebstwa, nie uciekając się do nagany, chory członek nie ozdrowieje nigdy, lecz zakazi inne członki, zjednoczone z pierwszym w tym samym ciele, pod jednym pasterzem. Gdyby natomiast byli prawdziwymi i dobrymi lekarzami, jakimi byli ci chwalebni pasterze, użyliby maści dopiero po wypaleniu rany ogniem nagany. Gdyby zaś członek ten upierał się przy swym występku, odcięliby go od zgromadzenia, aby nie zakażał innych zarazą grzechu śmiertelnego.
Oni jednak tak nie postępują: udają raczej, że nic nie widzą. Wiesz czemu? Bo korzeń miłości własnej żyje w nich i wydaje złą odrośl służalczej bojaźni. Boją się utracić stanowisko, dobra doczesne i wysokie urzędy, więc milczą. Czynią jak ślepcy, którzy nie wiedzą, jak utrzymać się na stanowisku. Gdyby wiedzieli, że zachowuje się je tylko przez sprawiedliwość, przestrzegaliby jej. Lecz ponieważ są pozbawieni światła, nie rozumieją tego. Wydaje się im, że zachowają się przez niesprawiedliwość, nie karcąc błędów swych poddanych. Ale zwodzi ich własna namiętność zmysłowa, żądza władzy i przewodzenia.
Nie karcą i dlatego, że czują w sobie te same błędy lub jeszcze większe. Świadomość własnych błędów odbiera im zapał i stanowczość. Spętani służalczą bojaźnią, udają, że nic nie widzą. A jeśli nie mogą nie widzieć, wstrzymują się od nagany, dając się ująć pochlebstwom i licznym darom, nawet sami wynajdują usprawiedliwienia, byle nie karać. Do nich odnoszą się słowa, które wyrzekła moja Prawda: Ślepi są i wodzowie ślepych; a ślepy jeśliby ślepego prowadził, obaj w dół wpadają (Mt 15, 14; Łk 6, 39)
Święta Katarzyna ze Sieny,
Dialog o Bożej Opatrzności,
Klub Książki Katolickiej,
Poznań 2001, s. 277-278.
Żródło: Przymierze z Maryją nr 21
luk