Wysiłki Baracka Obamy zmierzające do zablokowania ustawy dotyczącej postępowania z Iranem spełzły na niczym. Biały Dom przeforsował jedynie kosmetyczne zmiany. W efekcie amerykański Kongres będzie odgrywał istotną rolę w tej kwestii, a wolność decyzyjna amerykańskiego prezydenta zostanie ograniczona. Przyczyniło się do tego stanowisko części kongresmenów z Partii Demokratycznej, przeciwnych zbyt ugodowej postawie Obamy w negocjacjach z Iranem dotyczących programu atomowego.
Jak podaje cnn.com ustawa umożliwi Kongresowi kontrolę nad poczynaniami Obamy w kwestii negocjacji z Iranem. Obejmuje ona m.in. przeprowadzenie przesłuchań sejmowych, a także uchwalanie rezolucji, w których polityka Obamy zostanie uznana lub skrytykowana. Na administrację prezydenta Stanów Zjednoczonych zostanie także nałożony wymóg raportowania na temat szczegółów porozumienia, a także postępowania Iranu w tej kwestii.
Wesprzyj nas już teraz!
Ponadto ustawa utrudnia zniesienie przez Obamę sankcji nałożonych na Iran przez Kongres. Będzie to niemożliwe podczas trwania okresu, w którym Kongres będzie miał czas na przygotowanie rezolucji. Jeśli jej wynik będzie negatywny, to nawet później Obama nie będzie mógł znieść sankcji.
Pod wpływem protestów Obamy do ustawy wprowadzono pewne zmiany. M.in. skrócono okres w jakim Kongres ma czas na przygotowanie rezolucji, a także zrezygnowano z wymogu składania przez Iran oświadczeń o niesponsorowaniu terroryzmu. – Pomimo kwestii, które nam się nie podobają, wystarczająco dużo istotnych zmian zostało dokonanych, tak aby prezydent miał wolę podpisać ustawę – powiedział Josh Earnest, sekretarz prasowy Białego Domu.
Jednak wypowiedź Earnesta to typowe robienie dobrej miny do złej gry. W praktyce zmiany te są kosmetyczne, a rola Obamy w relacjach z Iranem została poważnie ograniczona.
Źródło: cnn.com
Mjend