Tu nie chodzi wcale o przemoc względem kobiet lub o przemoc domową. Chodzi o realizację radykalnych haseł feministycznych, których marketing oparto na słusznym haśle walki z przemocą względem kobiet – podkreślił prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, prof. Aleksander Stępkowski w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.
Prof. Aleksander Stępkowski pytany, czy podziela tezę Bronisława Komorowskiego o konstytucyjności genderowej konwencji odpowiedział: „Wiemy, że jedyna ekspertyza zamówiona przez Biuro Analiz Sejmowych, która analizowała zgodność Konwencji (art. 6) z zasadą bezstronności światopoglądowej państwa (art. 25 ust. 2 Konstytucji), stwierdziła kategorycznie, że konwencja narusza tę zasadę. Nikt jednak nie chciał wziąć pod uwagę tego stanowiska, bardzo klarownie wyłożonego przez prof. Cezarego Mika”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Nie znam ekspertyz, na których prezydent się opierał. Znając realia, szczerze wątpię, by Kancelaria Prezydenta zamówiła jakiekolwiek ekspertyzy. Myślę, że tymi ekspertami prawnymi byli raczej specjaliści od marketingu politycznego prowadzący kampanię prezydenta. Hasło walki z przemocą pasowało im do hasła kampanii mówiącego o bezpieczeństwie. I na tym polegała zapewne subtelna analiza konstytucyjności konwencji” – uważa prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.
Zdaniem prof. Stępkowskiego „konwencja chce likwidować różnice w sposobie bycia kobiet i mężczyzn, dlatego jako główny sposób przeciwdziałania przemocy nakazuje wykorzenianie ról uznawanych w społeczeństwie za męskie lub żeńskie i promocję tzw. ról niestereotypowych, czyli wszelkich zachowań, które mają kwestionować te różnice. Dlatego w przedszkolach przebiera się chłopców za dziewczynki, każe się im malować paznokcie i bawić lalkami”.
Źródło: „Nasz Dziennik”
luk