Historia Pietro Sarubbiego, który zagrał Barabasza w „Pasji” Mela Gibsona, to opowieść o cenie, jaką musi zapłacić nawrócona osoba. „Gdy zacząłem mówić publicznie o swoim nawróceniu, zostałem wyrzucony ze świata filmu” – opowiada aktor miesięcznikowi „Fronda”.
Pietro Sarubbi jako aktor osiągnął wiele: miał rozgłos, oferty i pieniądze. W życiu osobistym czuł jednak pustkę, mimo że wydało mu się, iż na pozór ma wszystko – piękną partnerkę, dzieci i kochających go rodziców. W pewnym momencie zaczął więc nadużywać alkoholu.
Wesprzyj nas już teraz!
Wiele w jego życiu odmieniła rola Barabasza w słynnym i poruszającym filmie „Pasja” Mela Gibsona. Gdy dowiedział się, że zagra epizod nie był zadowolony, ale obecność na planie bardzo go zmieniła. O tym, co dokładnie działo się podczas kręcenia „Pasji” nie może jednak opowiadać. „Nie mogę zdradzać szczegółów, gdyż prosił nas o to Mel. Ale mogę zaświadczyć, że widziałem najprawdziwsze cuda, sytuacje, których racjonalnie nie da się wytłumaczyć. Przez cały czas towarzyszył nam egzorcysta, codziennie uczestniczyliśmy w mszach świętych” – opowiada Sarubbi w rozmowie z pismem „Fronda. Miesięcznik Grzegorza Górnego”.
Sam Sarubbi po powrocie z planu filmowego, zdecydował całkowicie odmienić swoje życie. „Przede wszystkim zmieniło się moje życie wewnętrzne. Nawróciłem się. Wreszcie zdecydowałem się na ślub. Nie miałem pojęcia, że moja mama i żona modliły się w intencji moje nawrócenia. (…) Dziś jestem szczęśliwym ojcem pięciorga dzieci, mężem i synem” – mówi. Dodaje jednak, że nawrócenie wiele go kosztowało: „Zapłaciłem za to wysoką cenę – gdy zacząłem mówić publicznie o swoim nawróceniu, zostałem wyrzucony ze świata filmu, straciłem pewnie z 90 proc. znajomych”.
Źródło: „Fronda. Miesięcznik Grzegorza Górnego”
ged