Brytyjski rząd wciąż zwleka z opublikowaniem raportu na temat Bractwa Muzułmańskiego. Analiza gotowa od kilku miesięcy – jak sugerują niektórzy oficjele – jest porażająca. Wraz z publikacją raportu miała być ogłoszona strategia zwalczania „ekstremizmu islamskiego” na Wyspach.
Bractwo, według byłego szefa MI-6, Richarda Dearlove’a, to „terrorystyczna organizacja”. Tymczasem amerykańscy urzędnicy nie zgadzają się na umieszczenie jej na liście grup terrorystycznych. Co więcej, niecałe dwa miesiące temu działacze Bractwa byli podejmowani przez Biały Dom.
Wesprzyj nas już teraz!
Ponad rok temu premier David Cameron przekonywał opinię publiczną, że musi wszcząć postępowanie przeciwko Bractwu i sprawdzić, czy jego ideologia wiąże się z ekstremizmem i przemocą. Śledztwo w tej kwestii miał nadzorować brytyjski ambasador w Arabii Saudyjskiej, sir John Jenkins.
– Myślę, że to ważne, abyśmy zrozumieli, czym jest Bractwo Muzułmańskie – mówił premier. – Jakie są wartości wyznawane przez tę organizację, jaki ma ona związek z ekstremizmem i przemocą, jakie ma powiązania z innymi grupami, w jaki sposób objawia się jej obecność tutaj, w Wielkiej Brytanii? Nasi politycy powinni mieć pełny obraz tej grupy – dodawał.
Mimo wcześniejszych zapowiedzi, premier nie zdecydował się ujawnić raportu. Co istotne, dochodzenie w tej sprawie od samego początku było bojkotowane przez wpływowe osobistości brytyjskiej polityki.
W zeszłym roku „The Financial Times” zacytował „wpływowego członka rządu”, który miał stwierdzić, iż śledztwo w sprawie Bractwa Muzułmańskiego przyczyni się jedynie do radykalizacji bardziej umiarkowanych muzułmanów w Wielkiej Brytanii.
Mimo sprzeciwu wielu osób dochodzenie zostało doprowadzone do końca. Nie opublikowano jednak danych w obawie, iż ujawnione zostaną nazwiska konkretnych działaczy Bractwa inwestujących na rynku brytyjskim. Musiano by ujawnić także dane dotyczące krajów sprzyjających polityce tej organizacji, potencjalne banki współpracujące z grupą, nazwiska znanych osobistości, członków BM w Wielkiej Brytanii itp.
Rząd wstrzymuje się z publikacją raportu także dlatego, że nie chce zaostrzać sytuacji przed wyborami. Z tego też powodu zwleka z wprowadzeniem strategii bezwzględnego zwalczania „ekstremizmu.”
Długo oczekiwany dokument miał być opublikowany już w styczniu tego roku. Raport został zablokowany na wniosek wicepremiera Nicka Clegga (lidera Liberalnych Demokratów). Nie zgadza się on także na podjęcie środków, które miałyby powstrzymać imamów przed głoszeniem ekstremistycznych kazań i uniemożliwić rekrutację dżihadystów na brytyjskich uniwersytetach.
Nie będzie więc na razie ani raportu, ani strategii walki z ekstremizmem. Clegg ma nadzieję, że konserwatyści przegrają, a wtedy raport nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Wielka Brytania stanowi niezwykle ważne miejsce dla rewolucjonistów z Bractwa Muzułmańskiego. Wpływowi członkowie BM inwestują w londyńskim „city”. Bractwo dąży do ustanowienia na świecie islamskiego prawa szariatu.
Źródło: gatestoneinstitute.com., AS.