Za pontyfikatu Benedykta XVI kardynałowie „surowo” oceniali Watykan i domagali się zmian. Teraz okazuje się, że wcale nie jest tak źle i wystarczą korekty instytucjonalne – twierdzi kard. Christoph Schönborn.
– Ten konsystorz był dla kardynałów bardzo pokrzepiający. Okazuje się bowiem, że raport o stanie Watykanu nie jest katastrofalny – stwierdził w rozmowie z Radiem Watykańskim kard. Christoph Schönborn. Przedstawione ostatnio raporty sugerują, że sytuacja… nie jest aż tak zła, jak myślano przed dwoma latami – podkreślił.
Wesprzyj nas już teraz!
Arcybiskup Wiednia zaznaczył, że „dziś wszyscy już zrozumieliśmy, że Papież chce głębokiej reformy Kurii”. – Wiemy, że nie brak mu siły, woli i wytrwałości, by taką reformę przeprowadzić. Chce ją przeprowadzić w wielkiej transparencji i kompetentnie. Dla mnie osobiście sprawozdania te były bardzo pokrzepiające. Odnoszę bowiem wrażenie, że wiele już zrobiono. Jest oczywiste, że takie reformy zawsze napotykają na przeszkody, bo trzeba zmienić zwyczaje, niekiedy istniejące od stuleci. Widzimy jednakże, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, że postępuje się w sposób inteligentny, ostrożny i skuteczny – powiedział austriacki kardynał.
Poprzednio austriacki hierarcha skrytykował tych uczestników ostatniej sesji synodu, którzy propozycje „dowartościowania” nieformalnych związków przyjęli ze „strachem”. Skrytykował także próby powrotu do „politycznego katolicyzmu”, takiego jak w latach 30-tych XX wieku. – Istnieje pokusa marzeń o silnym Kościele, pokusa katolicyzmu politycznego, który będzie zachwycać ludzi tak jak w latach 30-tych. Tacy kardynałowie są mocno zaniepokojeni, kiedy wydaje im się, że obserwują znaki pomniejszenia władzy papieskiej i papieża schodzącego z tronu – stwierdził w rozmowie z miesięcznikiem „Herder Korrespondenz”.
Źródło: Radio Watykańskie, „The Tablet”
mat