Emerytowany generał dywizji Paul Vallely, członek-założyciel niezależnej Komisji Obywatelskiej w sprawie Bengazi powiedział portalowi WND, że Rosjanie wypełniają pustkę pozostawioną przez administrację Obamy w Egipcie. Jego zdaniem, to bardzo niebezpieczna polityka, która będzie miała daleko idące konsekwencje.
Stany Zjednoczone w zeszłym roku zaprzestały dostaw sprzętu wojskowego do Egiptu w odpowiedzi na obalenie prezydenta Muhammada Mursiego i przejęcie władzy przez generała Abdel al-Sisiego.
Wesprzyj nas już teraz!
Vallely zauważył, że generał Sisi zwrócił się do Rosji o pomoc, skąd popłynie broń warta ponad 2 mld dolarów.
– To niesamowite, jak szybko administracja Obamy oddała naszych najbardziej lojalnych sojuszników – ubolewał inny emerytowany generał sił powietrznych Tom McInerny. Dodał że Egipt był zwornikiem amerykańskiej polityki bliskowschodniej od 40 lat. To ważny sojusznik, który kontroluje Kanał Sueski i przestrzeń powietrzną na Bliskim Wschodzie. Odgrywa istotną rolę dla bezpieczeństwa Izraela.
Wg Clare Lopez, wiceprezes ds. badań i analiz w Centrum Polityki Bezpieczeństwa w Waszyngtonie, Putin jako „sprytny operator” uznał za priorytet – podobnie jak jego poprzednicy – konieczność utrzymania rosyjskiej obecności na Bliskim Wschodzie. – Musimy zdać sobie sprawę, że tam, gdzie Kreml jest w stanie ustanowić swój przyczółek, odbędzie się to ze szkodą dla Izraela. Ekspertka dodała, że należy spodziewać się utrwalenia historycznych już relacji rosyjskich służb z islamskimi terrorystami, którzy przeciwstawią się strategicznym interesom Stanów Zjednoczonych w regionie. Była oficer CIA uważa, że administracja Obamy roztrwoniła to, co udało się zbudować w ciągu kilkudziesięciu lat współpracy z Egiptem. – Taka polityka jest niebezpieczna, głupia i niepotrzebna – stwierdziła.
Wg waszyngtońskiego Instytutu ds. Polityki na Bliskim Wschodzie, od 1979 r., tj., od czasu zawarcia sojuszu z prezydentem El Sadatem aż do października zeszłego roku, gdy administracja Obamy zawiesiła pomoc wojskową, Egipt otrzymał prawie 70 mld dolarów w ramach wsparcia amerykańskiego. Ponad połowa środków poszła na zakup amerykańskiego sprzętu. 1,3 mld dolarów przeznaczanych co roku przez Amerykanów na bezpieczeństwo Egiptu stanowiło 80 proc. rocznego budżetu zamówień egipskiego wojska.
Z tego powodu – wg generała Vallely – Sisi nie miał wyboru i zwrócił się o pomoc do Rosjan. Vallely dodał, że od czasu uznania Bractwa Muzułmańskiego za organizację terrorystyczną w grudniu 2013 r., Sisi walczy z bojownikami Bractwa, którzy zbiegli do Libii, a także z Islamskim Państwem na Synaju. Musi również podjąć działania wobec terrorystów z nigeryjskiej i somalijskiej Al-Kaidy na południu kraju.
Biały Dom „zmienił stanowisko” w wojnie z terroryzmem w 2011 roku, decydując się uzbroić bojówki Al-Kaidy i libijski oddział Bractwa Muzułmańskiego, walczące z reżimem Muammara Kadafiego.
W obecnej sytuacji Egipt otoczony praktycznie ze wszystkich stron broni się przed naporem dżihadystów. Zacieśnienie współpracy wojskowej z Moskwą oznacza, że kraj ten ponownie powróci w orbitę rosyjskich wpływów, jak za czasów prezydenta Gamal Abdel Nassera w latach 1956-70.
– Egipski prezydent jest naprawdę zainteresowany pokonaniem terrorystów islamskich, tymczasem Stany Zjednoczone się od niego odwracają. To jest typowe dla zmian w polityce zagranicznej na Bliskim Wschodzie, jakie dokonała administracja Obamy – stwierdził gen. Vallely. – Administracja Obamy wspiera bojówki Al-Kaidy w Libii i Bractwo Muzułmańskie w Egipcie. To świetna ilustracja błędnej polityki zagranicznej Departamentu Stanu USA i ekspertów ds. bezpieczeństwa Białego Domu – dodał.
Źródło: worldnetdaily.com, AS.