Andriej Iłłarionow, były kremlowski doradca, udzielił wywiadu „Rzeczpospolitej”. Przekonywał w nim, że w ciągu najbliższych dwóch lat powinniśmy spodziewać się rosyjskiej inwazji na kraje bałtyckie i Polskę.
– To, że rosyjska inwazja nastąpi, jest nieuchronne. Pytanie tylko kiedy. Rosja nigdy tego nie ukrywała, ponieważ już dawno rozpoczęła działania destabilizacyjne w Gruzji, Kazachstanie, Azerbejdżanie, a nawet na Łotwie i w Bułgarii. Zakładam, że w ciągu najbliższych dwóch lat dojdzie do kulminacji tych działań. Pamiętajmy, że tyle właśnie zostało do końca kadencji Baracka Obamy. Putin zdaje sobie sprawę, że ten polityk jest najbardziej nieskutecznym prezydentem Stanów Zjednoczonych w całej ich historii. Wie, że musi jak najszybciej wykorzystać słabość Obamy przed kolejnymi wyborami prezydenckimi w USA – twierdzi zatrudniany niegdyś przez Putina analityk.
Wesprzyj nas już teraz!
Iłłarionow sugeruje, by nie przywiązywać się do wizji inwazji w jej tradycyjnej formie – najazdu wojsk nieprzyjaciela. – Inwazja na Polskę i kraje bałtyckie może się dokonać w bardzo różny sposób. Pamiętajmy, że Putin nie jest dowódcą wojsk lądowych, lecz pułkownikiem służb specjalnych. Zakładałbym, że czekają nas raczej wojny hybrydowe niż otwarta inwazja wojskowa. Mogą się pojawić grupy dywersyjne, które będą próbowały destabilizować sytuację w wymienionych krajach – stwierdził.
Andriej Iłłarionow kilka tygodni temu udzielił głośnego wywiadu w programie śniadaniowym w TVN. „Żadne drzewo, żadna brzoza nie jest w stanie zniszczyć skrzydła takiego samolotu” – powiedział Rosjanin o katastrofie smoleńskiej. Prowadzących program zamurowało. Od tego czasu wypowiedzi Iłłarionowa nie są już cytowane w polskojęzycznych telewizjach.
Źródło: Plus Minus, wpolityce.pl
ka