Najwyższa Izba Kontroli sprawdzi dostępność podręczników szkolnych. Kontrolerzy podkreślają, że reforma oświaty z 1999 roku była niejako przyzwoleniem na olbrzymią konkurencję na rynku, która z kolei może być przyczyną zjawisk korupcjogennych. Najwyższa Izba Kontroli przyjrzy się również bezpłatnym podręcznikom szkolnym, które budzą sporo kontrowersji.
Kontrolę NIK poprzedził panel ekspertów. Przedstawiciele Ministerstwa Edukacji Narodowej, reprezentanci fundacji i stowarzyszeń oświatowych oraz wydawcy dyskutowali w siedzibie NIK o problemach związanych z podręcznikami dla uczniów.
Wesprzyj nas już teraz!
Już wstępna analiza kwestii podręczników szkolnych wykazała, że duża konkurencja na rynku „może być przyczyną zjawisk korupcjogennych”, a zbyt częsta zmiana podstaw programowych, ogranicza dostęp do podręczników używanych.
Dodatkowe emocje budzi sprawa bezpłatnych podręczników szkolnych. „Darmowe podręczniki niosą ze sobą szansę dla dzieci i młodzieży z terenów wiejskich oraz uboższych rodzin. Eksperci są zgodni, że uczniom należy stworzyć wyrównane warunki do nauki. Z drugiej strony Polska Izba Książki (PIK) alarmuje, że darmowe podręczniki dla klas I-III oznaczać będą spadek przychodów wydawców o około 350 mln zł rocznie, a straty (i być może przymusowe zwolnienia) dotkną także księgarzy, hurtowników i drukarnie. Eksperci tego zrzeszenia sceptycznie odnoszą się do proponowanej przez MEN wysokości dotacji, która ma wspomóc korzystanie przez uczniów z ćwiczeń i innych materiałów jednorazowego użytku” – czytamy na stronie internetowej NIK.
Tezy i wnioski wynikające z debaty zorganizowanej przez NIK zostały wykorzystane w programie kontroli Dostępność podręczników szkolnych. Na jej wyniki czekają przedstawiciele Ministerstwa Edukacji Narodowej, nauczyciele oraz wydawcy książek.
Źródło: nik.gov.pl
pam