Minął 33 rok od masakry górników w kopalni „Wujek”. Ci, którzy przeżyli upominają się o pamięć o komunistycznej zbrodni oraz o uczczenie ofiar. Przypominają też, że moralni sprawcy, którzy wydawali odgórne decyzje, wciąż chodzą na wolności.
Uroczystości 33. rocznicy spacyfikowania strajku w kopalni „Wujek” rozpoczną się Mszą Świętą w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Katowicach-Brynowie. Najświętsza Ofiara będzie odprawiona w intencji poległych górników protestujących przeciwko ogłoszeniu stanu wojennego, przeciwko którym władza ludowa wysłała oddziały ZOMO i wojska wraz z czołgami. 9 osób zostało zabitych, 21 ranionych.
Wesprzyj nas już teraz!
Procesy odpowiedzialnych za masakrę ciągną się do dziś. Pokazowe dochodzenie z roku 1982 został umorzone. Kolejne bezskuteczne procesy toczyły się w latach 1991, 1997, 1998, 2001 i 2003. Dopiero proces trwający od roku 2004 do 2007 (uprawomocniony dwa lata później) doprowadził do skazania 16 zomowców odpowiedzialnych za zamordowanie uczestników strajku. Jeden z dowódców pacyfikacji został uniewinniony. Dwóch jej uczestników nie doczekało się wyroku, ponieważ dożyli spokojnej starości i zmarli śmiercią naturalną przed finałem ciągnących się przez 27 lat postępowań sądowych.
Wyrok zatwierdzony w 2009 dotyczył jednak wyłącznie wykonawców masakry, a nie osób faktycznie odpowiedzialnych. – Nie zostali ukarani ludzie, którzy podejmowali decyzje. Ktoś przecież posłał członków plutonu specjalnego ZOMO pod kopalnię, ktoś dał im broń i kazał strzelać, a potem to wszystko tuszował – mówi Krzysztof Pluszczyk, uczestnik strajku, a obecnie wiceprzewodniczący Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK Wujek i pracownik Śląskiego Centrum Solidarności i Wolności, które rozwinęło się z przykopalnianego muzeum.
Proces gen. Czesława Kiszczaka, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, został w 1993 wyłączony z procesu zomowców ze względu na osławiony „zły stan zdrowia” komunistycznego dygniatrza. W 2008 roku Kiszczak został uznany za winnego „nieumyślnego” spowodowania śmierci górników. Sprawę umorzono. W 2001 roku „człowiek honoru” został uniewinniony. Już w 2012 roku miała miejsce kolejna kompromitacja polskiego wymiaru sprawiedliwości. Generał został wprawdzie skazany na cztery lata więzienia (wyrok złagodzono o połowę na mocy amnestii z 1989 roku), ale wyrokiem nieprawomocnym i w zawieszeniu. Następnie postępowanie przerwano. Powodem był, jak poprzednio, rzekomy zły stan zdrowia, dla zweryfikowania którego oskarżony stawił się niedawno pod przymusem w szpitalu.
– Ta akcja pacyfikacyjna była wpisana w operację zastraszenia protestujących przeciwko stanowi wojennemu, a oparta była na instrukcji gen. Kiszczaka, który zezwolił na użycie broni ostrej przeciwko protestującym w sposób ramowy. Stąd ten oddział ZOMO uważał się za uprawniony do takiej akcji – powiedział na łamach „Naszego Dziennika” historyk Wojciech Roszkowski. W toku jest również proces prokuratorów wojskowych, którzy zaniedbali wykonanie podstawowych czynności koniecznych dla zabezpieczenia dowodów masakry w 1981 roku.
FO