Jeśli chcesz zdobyć cnotę, musisz stale iść naprzód, bo stając w miejscu — cofasz się. Dzieje się tak dlatego, że nieuchronnym skutkiem zaniechania cnotliwych uczynków jest gwałtowne pobudzenie żądzy zmysłowej i innych zewnętrznych popędów, których następstwem jest powstanie licznych nieuporządkowanych namiętności. Te niszczą lub pomniejszają już zdobyte cnoty, i pozbawiają nas wielu łask i darów, które moglibyśmy otrzymać od Pana, gdybyśmy podążali naprzód. Dlatego droga duchowa różni się od ziemskiej wędrówki. Zatrzymując się w tej ostatniej, nic się nie traci, w tej pierwszej — owszem. W ziemskiej wędrówce z upływem czasu zmęczenie rośnie; z kolei im dalej się zaszło na drodze duchowej, tym więcej zdobywa się sił i zapału.
Dzieje się tak, bo wskutek ćwiczenia się w cnocie coraz bardziej słabnie wola niższa, której opór sprawiał, że droga była wyboista i trudna. Utrwala się natomiast i umacnia wola wyższa, w której mieszka cnota. Dlatego postępując w dobru, odczuwa się coraz mniejszą udrękę i coraz większą radość, która wskutek Bożego działania skrycie miesza się z tą udręką. W ten sposób, z coraz większą łatwością i upodobaniem podążając od cnoty do cnoty, dochodzi się wreszcie na szczyt, gdzie dusza, zyskawszy doskonałość, działa bez wewnętrznego oporu, a nawet z upodobaniem i radością, bo powściągnąwszy nieuporządkowane namiętności i wzniósłszy się ponad stworzenie i samą siebie, żyje szczęśliwie w sercu Najwyższego i odpoczywa tam, błogo się trudząc.
Wawrzyniec Scupoli, Walka Duchowa, Klub Książki Katolickiej, Poznań 2002