W niedzielę w Szwecji odbyły się wybory parlamentarne, które po ośmiu latach odsunęły od władzy centroprawicę. Kierujący Partią Socjaldemokratyczną Stefan Loefven szuka sojuszników, najwięcej zyskali jednak populiści.
W wyborach zwyciężył blok lewicowych ugrupowań (158 mandatów) na czele ze Szwedzką Socjaldemokratyczną Partią Robotniczą (SAP). Choć ugrupowanie to zwiększyło liczbę miejsc zajmowanych w Riskdagu tylko o jedno, jej przypadło w udziale zadanie stworzenia nowego rządu. 57-letni Stefan Loefven – lider SAP – mandat sprawuje po raz pierwszy, wcześniej kierował związkiem zawodowym pracowników przemysłu metalurgicznego.
Wesprzyj nas już teraz!
Rządząca dotąd centroprawica koalicja, kierowana przez Fredrika Reinfeldta, straciła aż 31 mandatów. 49 mandatów w Riksdagu zdobyli Szwedzcy Demokraci stając się tym samym największymi zwycięzcami niedzielnych wyborów. Dotkliwą porażkę zanotowała Inicjatywa Feministyczna, której nie udało się przekroczyć progu wyborczej.
Stefan Loefven zapowiedział już, że nie zamierza zabiegać o poparcie ze strony Szwedzkich Demokratów – populistyczne ugrupowanie głoszące antyimigranckie hasła bojkotowane jest przez wszystkie ugrupowania parlamentarne.
Rządom Reinfeldta zaszkodziła seria skandali medialnych dotyczących funkcjonowania m. in. szkół i domów opieki, poddanych w ciągu ostatnich lat oszczędnościowym reformom. Społeczną reakcje wywołała także polityka centroprawicy przychylna imigracji. Szwedzi m. in. uchodźców z Syrii. Na społeczne nastroje wpłynęło także bezrobocie utrzymujące się na poziomie 8 procent i krytyczne oceny stanu szkolnictwa.
Jak zauważają zachodni komentatorzy, Szwedzi wybrali powrót do socjaldemokratycznego modelu państwa opiekuńczego, bez korekt wprowadzanych przez centroprawicę. To równocześnie ważny sygnał dla kanclerz Angeli Merkel oraz premiera Davida Camerona.
Źródło: „Wall Street Journal”, BBC
mat