Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uznał za zasadne ukaranie znanego reżysera Grzegorza Brauna siedmioma dniami aresztu. Utrzymał więc w mocy postanowienie sądu pierwszej instancji.
Wynik rozprawy ogłoszono w środę o godz. 14. Przewodniczący składu sędziowskiego, sędzia Ryszard Ponikowski, przedstawił zawiły wywód uzasadniający, którego odczytanie zajęło ok. 30 minut. Zakończył w ten sposób trwającą ponad godzinę rozprawę.
Wesprzyj nas już teraz!
– Mam świadomość, że państwo mogą obserwować, oceniać te same zdarzenia odmiennie – zakończył sędzia swoje uzasadnienie, podkreślając, że Sąd Apelacyjny nie prowadzi własnego postępowania lecz podejmuje decyzje na podstawie protokołów rozpraw, które ma do dyspozycji.
– Jestem przekonany, że każdemu z nas zależy, by Państwo Polskie było państwem prawa. Nie wierzę, aby ktoś z państwa chciał, by sądy w Polsce były zniesławiane, znieważane – konkludował sędzia Ponikowski. – Ja nie mówię teraz o takiej sprawie jak pana Grzegorza Brauna. Ale jeśli obniżymy znacznie kompetencje sądu, jeśli będziemy je lekceważyć to jak zachowają się prawdziwi przestępcy? Będą uważali, że oni mają rację, że oni mogą zrobić przed sądem, co chcą – dodał.
Grzegorz Braun po rozprawie krytycznie ocenił decyzję sędziego i idące za tym uzasadnienie. – Nie zgadzam się z twierdzeniem, że decyzji sądu nie należy kwestionować – mówił reżyser Grzegorz Braun po rozprawie.
– Przykry jest każdy szczegół tej, trwającej już siódmy rok sprawy, od zachowania kolejnych sądów po zachowanie funkcjonariuszy policji, którzy siłą aresztowali reżysera – mówił prawnik Jakub Skoczylas z Instytutu Piotra Skargi. – Mimo wszystko róbmy nadal to, co robimy, niczego nie ujmujmy, i do tego dodajmy najważniejsze: modlitwę: prywatną i publiczną. Także za sędziów, prokuratorów, policjantów – to jest nasza największa siła – zaznaczył.
DN
Fot. DN