Skandaliczną wypowiedź księdza Lemańskiego z przystanku Woodstock skomentował inny kapłan, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Porównał buntowniczego kapłana do księży patriotów – najgorszego elementu kleru w czasach PRL.
– Mnie jako księdzu jest bardzo przykro. To kolejna odsłona konfliktu między przełożonym a podwładnym. Myślę, że tutaj nie ma sensu dyskutować, co ks. Lemański powiedział, a co nie – on mówi rzeczy karygodne. Mówienie o „wymarciu” pokoleniu biskupów znam z akt IPN – gdy księża patrioci krzyczeli do mikrofonów, że trzeba wykończyć biskupów, bo my tu w sojuszu z władzą wiemy lepiej, jak ten Kościół ma wyglądać – powiedział duchowny.
Wesprzyj nas już teraz!
Duchowny podkreślił, że posłuszeństwo wobec przełożonego jest rzeczą zasadniczą. – Byłem dwukrotnie kneblowany, dwukrotnie się podporządkowałem, ale jest kwestia formy – podkreślił.
– Nie można iść jak taran do konfrontacji. Ks. Lemański prosi się o to, by został suspendowany. Chce być męczennikiem tej sprawy. Jest mi przykro -– nie tędy jest droga do reformy Kościoła. Tutaj dochodzi do takiej paranoi, że ks. Lemański mając 54 lata mówi, że młodszy od niego prymas jest z pokolenia, które ma wymrzeć — dodał duchowny.
Źródło: wpolityce.pl
kra