W Demokratycznej Republice Konga rośnie problem niewolnictwa seksualnego – alarmują Lekarze bez Granic. Bojownicy Tutsi, nielegalnie wydobywający złoto i diamenty, dokonują regularnych porwań. Mężczyźni i dzieci są zmuszani do pracy w kopalniach, kobiety są wykorzystywane seksualnie.
Porywani ludzie są przetrzymywani w straszliwych warunkach. Medycy pracujący na terenie prowincji Orientale wskazują, że kobiety, które uciekły z niewoli i trafiły pod ich opiekę, posiadają poważne urazy zagrażające życiu. Poważnym problemem są także choroby przenoszone drogą płciową.
Wesprzyj nas już teraz!
Ana Maria Tijerino, psycholog z organizacji Lekarze bez Granic twierdzi, że trudno sobie nawet wyobrazić horror przez jaki musiały przejść porwane kobiety. Niektóre z nich były codziennie i wielokrotnie gwałcone, wzięci w niewolę członkowie ich rodzin musieli to obserwować. Porwani są nie tylko wykorzystywani seksualnie, ale i torturowanie. Niektórzy z nich są zmuszani do okrucieństwa wobec własnych bliskich. Poziom przemocy wzrósł w kwietniu na skutek zabicia jednego z bojowników przez kongijskie wojsko. Ofiarami odwetu są cywile.
O stosowanie przemocy seksualnej wobec kobiety oskarżani są także żołnierze Demokratycznej Republiki Konga. W listopadzie 2012 roku po przegranej potyczce żołnierze dokonali masowych gwałtów w mieście Minowa w prowincji Kiwu. Ich ofiarami padły nawet dzieci. Jak zeznawali sprawcy zbrodni, doszło do tego za wyraźnym przyzwoleniem oficerów. Przemoc seksualna stała się w tym kraju jednym ze zwykłych sposobów prowadzenia „wojny”.
Demokratyczna Republika Konga od wielu lat targana jest konfliktami. Kraj obfituje w złoto, diamenty i koltan, na jego terenie ścierają się plemiona Tutsi i Hutu – podobniej jak w Rwandzie i Ugandzie. W 1998 r. Tutsi, którzy doszli do władzy po ludobójstwie w Rwandzie, najechali na Kongo rabując kraj z cennych surowców „eksportowanych” na Zachód. Bank Światowy chwalił później Rwandę i Ugandę za wyniki gospodarcze osiągane z tytułu „eksportu surowców”, których złóż te państwa nie posiadają.
Źródło: guardian.com, AS.