Trzy dni po katastrofie samolotu malezyjskich linii lotniczych lecącego z Amsterdamu do Kuala Lumpur ukraińscy rebelianci przenieśli ciała około 200 ofiar do wagonów przerobionych na chłodziarki, znajdujących się w pobliskiej stacji kolejowej. Zrobili tak – jak sami twierdzą – na wyraźne polecenie wysoko postawionych przyjaciół z Moskwy. Zapowiedzieli, że ciała zostaną wydane, jak tylko pojawią się międzynarodowi eksperci ds. badania katastrofy.
Rzecznik Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, Michael Bociurkiw, który już wysłał międzynarodowych obserwatorów na miejsce katastrofy, donosi o makabrycznych scenach.
Wesprzyj nas już teraz!
Bociurkiw twierdzi, że lokalni urzędnicy i przedstawiciele rebeliantów negocjują w sprawie zwrotu szczątków ofiar, co miało by nastąpić dopiero wtedy, gdy międzynarodowi eksperci przystąpią do obdukcji. Tak przynajmniej obiecał rzecznik rebeliantów, Siergiej Kawtaradze.
Rebelianci spotkali się z miażdżącą krytykę ze strony urzędników w Kijowie, Waszyngtonu, Kuala Lumpur, Hagi i wielu stolic europejskich. Zarzucono im brak szacunku dla zmarłych.
W niedzielę, po wielu dniach chaosu, przywódcy buntowników na wyraźne polecenie Moskwy wysłali 800 osób do przeczesywania terenu w poszukiwaniu szczątków ofiar katastrofy. Amerykańscy i ukraińscy urzędnicy oskarżyli ich o niszczenie dowodów i utrudnianie pracy śledczych.
Jednocześnie ambasada USA w Kijowie poinformowała, że amerykańscy analitycy wywiadu potwierdzili autentyczność nagranych rozmów, w których przywódcy rebeliantów chwalili się zestrzeleniem – jak im się wydawało – wojskowego samolotu transportowego, w chwilę po wybuchu samolotu malezyjskich linii lotniczych.
Sekretarz stanu John Kerry powołując się na „ogromną ilość dowodów”, oskarżył Rosję o dostarczenie rebeliantom zaawansowanych systemów rakiet przeciwlotniczych SA-11 i ich przeszkolenie w zakresie obsługi sprzętu. Powiedział również, że amerykańskie agencje wywiadowcze posiadają dużo więcej dowodów, świadczących o zaangażowaniu Rosji, niż by się mogło wydawać.
Źródło: washingtonpost.com, AS.