Skandalizująca feministka, Katarzyna Bratkowska, wystawiła operę „Morze krwi” autorstwa dyktatora Korei Północnej. Próby wizytowane były przez pracowników… ambasady totalitarnego państwa. Urzędnicy byli przekonani, że salę Ośrodka Sportu i Rekreacji na Szmulkach wynajęli na turniej piłkarski.
„Sztukę” Kim Ir Sena zaprezentowała 28 czerwca Katarzyna Bratkowska wraz z Florianem Nowickim, synem wicemarszałek Sejmu – Wandy Nowickiej. W jej przygotowaniu pomagali pracownicy północnokoreańskiej ambasady w Warszawie. „Wystawienie dzieła komunistycznego dyktatora to w ogóle skandal, którym powinny się zainteresować stosowne służby, a robienie tego w obiekcie zarządzanym przez urzędników Hanny Gronkiewicz-Waltz jest szczególnie kompromitujące dla tej ekipy” – alarmował Maciej Białecki z Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej.
Wesprzyj nas już teraz!
Projekt skrytykowały marginalne środowiska lewicowe, podkreślając, że wystawianie sztuki Kim Ir Sena to pochwała totalitarnej ideologii. A przeprowadzono ją przy współpracy z totalitarnym reżimem kierowanym dziś przez Kim Dzong Una. Jak argumentuje nawet lewica, „współpraca z koreańską bezpieką przy okazji wystawienia dzieła Umiłowanego Przywódcy nie różni się niczym od współpracy z neonazistami przy wydawaniu dzieł Adolfa Hitlera”.
Bratkowska kontrowała, że zaprotestowali „kretyni, którym wszystko myli się ze wszystkim, bo wolą burzę w szklance wody (autopromocja i promowanie się na lewicę zarazem) niż wysiłek pomyślenia i nauczenia się czegoś”. Stwierdziła też, że politycy lewicy powtarzają… postawę prawicy wobec „Golgota Picnic”.
Bratkowska, która w zeszłym roku wywołała skandal zapowiadając przeprowadzenie aborcji w okresie bożonarodzeniowym, zasłynęła także z „postępowych” przekonań politycznych. „Jestem komunistką, bo wierzę, że to najbardziej proludzki, humanitarny ustrój” – stwierdziła. Podkreślała, że „tylko najbardziej zagorzali antykomuniści wierzą w zbrodniczość komunizmu”.
Źródło: niezlanezna.pl, wpolityce.pl
mat