Podczas szturmu na bazę wojskową w Mariupolu zginęło trzech separatystów – poinformował w czwartek rano minister spraw wewnętrznych Ukrainy.
Prorosyjscy separatyści mieli uderzyć na bazę wojskową w Mariupolu (południowy-wschód Ukrainy) w środę wieczorem. Wcześniej namawiali żołnierzy, by ci przeszli „na stronę narodu ukraińskiego”. Gdy usłyszeli odmowę, rozpoczęli szturm. Atakujący byli zamaskowani, mieli broń palną. Jak wynika z relacji, gdy napastnicy zaatakowali, od razu pojawiła się grupa cywilów, którzy poprosili o broń i przyłączyli się do separatystów.
Wesprzyj nas już teraz!
Po kilku godzinach napastnicy przerwali szturm. Jak poinformowało ukraińskie MSW, separatyści nie odpuścili z własnej woli. Do akcji miał bowiem wkroczyć oddział „Alfa” wchodzący w skład specnazu.
Na wschodzie Ukrainy nadal jest wielki chaos. W Odessie wspierani przez Rosjan separatyści mieli, wedle niektórych mediów, ogłosić powstanie ludowej republiki. Ale szef odeskiej rady obwodowej, Nikołaj Tyndiuk twierdzi, że sytuacji w Odessie jest stabilna i nie ma powodów do obaw.
Tymczasem w Słowiańsku separatyści mieli wziąć do niewoli 50 ukraińskich żołnierzy. Ponadto mieli przejąć ukraiński sprzęt wojskowy.
Jak relacjonował jeden z ukraińskich żołnierzy, z którym udało się skontaktować „Ukraińskiej Prawdzie”, separatyści mieli powiedzieć wziętym do niewoli: „za miesiąc-dwa cała Ukraina będzie pod nami”.
Źródło: kresy.pl
ged