Nic nie narusza dobrego samopoczucia wiceszefa komisji Millera płk Mirosław Grochowski. Jego zdaniem w raporcie komisji nie należy nic zmieniać. Wiedza wiceszefa na temat prac komisji okazuje się bardzo nikła.
Kto przyjął procedurę badania katastrofy smoleńskiej według 13. załącznika do konwencji chicagowskiej? – Nie wiem. Kto rozpoznał głos gen. Błasika w kokpicie? – Nie wiem. Czy zmieniłby pan coś w raporcie Millera? Nie – oto co ma do powiedzenia na temat badania katastrofy smoleńskiej wiceszef tzw. komisji Millera płk Mirosław Grochowski.
Wesprzyj nas już teraz!
„Jak dotąd nie widzę uzasadnienia do wznowienia prac komisji. Jej prace można by było wznowić tylko wtedy, gdyby okazało się, że są nowe okoliczności, które wskazują, że przyczyna wypadku była inna niż ustalona w protokole i raporcie. Do tej pory na ten temat nie pojawiło się nic wiarygodnego, potwierdzonego materiałem dowodowym” – stwierdził pułkownik w cytowanej przez portal niezalezna.pl rozmowie z PAP.
Warto poznać także zdanie Grochowskieg ona kwestię ewentualnych nacisków politycznych na członków komisji: „Nie. Ja przynajmniej nie miałem takiego doświadczenia”. Zdaniem pułkownika także wojskowi nie naciskali na komisję: „Nigdy nie spotkałem się podczas badania z jakimkolwiek naciskiem. Nigdy nikt mi nie mi mówił, że należy szybciej skończyć, albo że trzeba skończyć tak, czy inaczej. Absolutnie to jest dla mnie niewyobrażalne”.
Co zatem było przyczyną katastrofy smoleńskiej zdaniem płk Mirosława Grochowskiego? „Tak jak napisaliśmy w raporcie. W stu procentach się z tym zgadzam. W naszym raporcie nie ma nic z materiałów MAK.
Zarzucano nam, że stworzyliśmy raport tylko na podstawie rejestratorów parametrów lotu. To nieprawda. Odtworzyliśmy trajektorię lotu na podstawie własnych obliczeń i pomiarów wykonanych w Smoleńsku. Zostały one potwierdzone przez zapisy rejestratorów. Moim zdaniem trudno kwestionować raport, jeśli te dwa źródła się potwierdzają” – mówi pułkownik.
Źródło: niezalezna.pl
luk