Wg najnowszych badań uczonego z Olin College of Engineering w Massachusetts za spadek religijności Amerykanów odpowiada w znacznym stopniu pojawienie się Internetu i jego udostepnienie szerszym masom.
Informatyk Alan Downey przeprowadził badania socjologiczne na uniwersytecie w Chicago i opublikował ich wyniki w General Social Survey. Wg Downey’a jeszcze w 1990 roku brak przynależności do religii deklarowało 8 proc. Amerykanów. W 2010 roku brak związku z jakąkolwiek religią potwierdziło 25 mln Amerykanów, co stanowi 18 proc. społeczeństwa.
Wesprzyj nas już teraz!
Downey mówi, że istnieje korelacja pomiędzy spadkiem religijności a wzrostem korzystania z Internetu. I chociaż na utratę wiary wpływ ma także udostepnienie szkolnictwa wyższego dla większej grupy społeczeństwa (obecnie wyższe wykształcenie ma około 27 proc. Amerykanów), to jednak dużo większy wpływ na utratę religijności obserwuje się w związku z korzystaniem z sieci.
Informatyk przekonuje, że liczba wierzących spada proporcjonalnie wraz ze wzrostem liczby użytkowników sieci. Od 1990 r. zauważono 10. proc. spadek liczby wierzących i o tyle samo wzrosła liczba osób korzystających z Internetu. W przypadku wykształcenia wyższego wiarę w tym samym czasie straciło około 5 proc. społeczeństwa.
Z analizy danych wynika także, iż ogromne znaczenie dla zachowania wiary ma wychowanie wyniesione z domu. Jeśli ktoś wychowywał się w rodzinie religijnej, to jest wielce prawdopodobne, że pozostanie osobą wierzącą aż do śmierci. Od 1990 r. obserwuje się jednak wyraźny spadek rodzin religijnych. To przekłada się na liczbę powołań zakonnych i w ogóle na stan wiary całego społeczeństwa.
Informatyk konstatuje, że jeszcze w 1980 r. dostęp do sieci praktycznie nie istniał, ale już w 2010 roku aż 53 procent ludzi poświęcało na surfowaniu w Internecie dwie godziny tygodniowo, a 25 proc – nawet siedem godzin.
Źródło: Daily Mail, AS.
