Zachodnie media w ostatnich dniach szeroko piszą o wypowiedzi Dalajlama dotyczącej „małżeństw” homoseksualnych. Podczas programu telewizyjnego Larry’ego Kinga powiedział, że nie widzi przeciwskazań. Dalajlama stwierdził także, naciskany przez prowadzącego, że decyzja o ewentualnym zalegalizowaniu związków jednopłciowych powinna należeć do danego kraju.
Jak zauważa australijski dziennikarz Zac Alstin na łamach mercatornet.com, poglądy Dalajlamy na kwestię homoseksualizmu mogą wydawać się sprzeczne. W 1994 r. Tybetańczyk powiedział, że aktywność homoseksualna nie musi być czymś niewłaściwym, pod warunkiem, że homoseksualistów nie wiążą śluby o charakterze religijnym i że obaj wyrażają zgodę na kontakt seksualny.
Wesprzyj nas już teraz!
W wydanej dwa lata później książce „Beyond Dogma” tybetański przywódca stwierdził, że akt seksualny jest właściwy tylko wtedy, gdy narządów płciowych używa się zgodnie z przeznaczeniem, co wyklucza homoseksualizm. Sprawę postanowił wyjaśnić w wywiadzie udzielonym w 1999 r. dla pisma „The Age”. – Jestem buddystą i dla buddysty relacje seksualne między dwoma mężczyznami są złe – powiedział. – Jeśli ktoś jest niewierzący, to sprawa ma się jednak inaczej. Gdy dwóch mężczyzn naprawdę się kocha i nie są oni wierzący, to nie mam nic przeciwko temu – dodał.
Zac Alstin zauważa, że Dalajlama cieszy się dużą popularnością ponieważ jest zupełnie „bezpieczny” w roli egzotycznego mędrca. „To najbliższy żyjący odpowiednik Yody z Gwiezdnych Wojen”. „Postępowi ludzie z Zachodu oczekują od Dalajlamy oświęconych moralnych wskazówek, oczekując potwierdzenia ich własnych wartości w jego rozumiejących oczach. W końcu, buddyzm nie jest taki jak te wszystkie biblijne religie” – zauważa.
Opinie buddyjskiego przywódcy w kwestii dzielącej zachodnie społeczeństwa wydają się sprzeczne, ale tak nie jest. Najzwyczajniej, buddyjski przywódca prezentuje różne stanowiska: jedno dotyczy moralności buddystów, drugie reszty świata. Wymagania moralne stawiane wyznawcom jego szkoły buddyzmu nie przypadłyby jednak do gustu „wyzwolonym” ludziom Zachodu.
Jak zauważa Alstin, rozróżnienie to ma tak religijne jak i pragmatyczne przyczyny i sprowadza się do rady: „jeśli chcesz jedynie doczesnego szczęścia to przynajmniej sam nikogo nie krzywdź”. W perspektywie buddyzmu los człowieka wiąże się z szeregiem wcieleń, w perspektywie Objawienia Bożego z życiem, którego kres oznacza zbawienie lub potępienie nieśmiertelnej duszy.
Źródło: mercatornet.com
Mjend