Ambasador USA w Moskwie, twórca „polityki resetu” administracji Obamy wobec Rosji ogłosił we wtorek, że ustępuje ze stanowiska po dwóch burzliwych latach pracy.
Michael McFaul, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Stanforda, zanim został ambasadorem, pełnił przez trzy lata funkcję najwyższego doradcy prezydenta Baracka Obamy w sprawach Rosji. McFaul zapowiedział, że opuści Moskwę tuż po zakończeniu Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Jako powód podaje „względy rodzinne”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Niechętnie opuszczam Rosję. Kocham tę robotę. To ogromny zaszczyt reprezentować mój kraj w tym miejscu” – napisał na swoim blogu na stronie internetowej ambasady. Dyplomata chwalił współpracę z Rosjanami w wielu dziedzinach. Jednocześnie zapowiedział, że powróci do pracy akademickiej i dalej będzie doradzał prezydentowi.
Profesor jako specjalista ds. Rosji dołączył do zespołu Obamy w 2008 r., wkrótce po inwazji Moskwy na Gruzję. Prezydent Obama szukał wówczas nowego podejścia do dyplomacji.
W pierwszych latach kadencji Obamy, Rosja i USA podpisały nowy traktat o kontroli zbrojeń. Moskwa zgodziła się także na ostrzejsze sankcje wobec Iranu i udostepnienie przestrzeni powietrznej dla amerykańskich samolotów dostawczych lecących do Afganistanu.
McFaul na ambasadora został nominowany w maju 2011 r., po wielomiesięcznych przepychankach w Senacie. Jego kandydatury nie chciał zaakceptować Republikanin Mark Kirk z Illinois, który objął fotel senacki po Obamie. Kirk jest przeciwnikiem współpracy administracji USA z Rosjanami w sprawie obrony przeciwrakietowej.
Nominacja McFaula – drugiego wysłannika USA do Rosji w ciągu ostatnich trzydziestu lat, który nie był zawodowym dyplomatą – ostatecznie została zatwierdzona w grudniu 2011 r.
McFaul prowadził „politykę otwartości i dobrej woli” wobec Moskwy. Złamał z tradycją dyplomatyczną i zaczął aktywnie komunikować się z rosyjskim społeczeństwem za pośrednictwem Twittera. Przybył do Rosji w momencie nasilenia antykremlowskich protestów po spornych wyborach. Szybko znalazł się w ogniu krytyki z powodu „podżegania do buntu.” Dwa dni po objęcia stanowiska McFaul wykupił spoty reklamowe w najlepszym czasie reklamowym w kontrolowanej przez państwo telewizji prezentując stanowisko nieprzychylne władzy.
Atakowano go m.in., za książkę z 2001 r. „Niedokończona rewolucja w Rosji” i artykuł z 2008 r. niezwykle krytyczny wobec autorytarnych rządów Władimira Putina. Miesiąc później za pośrednictwem strony internetowej ambasady wdał się w kłótnię z Margarit Simonyan, redaktor naczelną anglojęzycznego kanału informacyjnego Kremla. Dziennikarka zarzuciła mu, że chce zmienić reżim w Rosji.
McFaul wielokrotnie wdawał się w konflikty z prokremlowskimi dziennikarzami, rozpowszechniającymi w całym kraju materiały z negatywnymi wypowiedziami ambasadora w stylu „Rosja to dziki kraj”. Ambasador zarzucił władzom rosyjskim, że go podsłuchują, a Departament Stanu oficjalnie wyraził zaniepokojenie o bezpieczeństwo swojego wysłannika.
Kreml oskarżył McFaula o wykorzystywanie środków przeznaczonych na pomoc zagraniczną do wspierania protestów przeciw władzy. Reżim w Moskwie później zakazał działalności agencji USAID w Rosji.
Andrew S. Weiss, ekspert ds. Rosji z Carnegie Endowment for International Peace twierdzi, że „McFaul w Moskwie był nękany wskutek prowadzenia ostrej kampanii nacisku na niego. ” Rosjanie byli przekonani, że celem amerykańskiego dyplomaty jest podżeganie do protestów wobec władzy. Nie ufali tzw. polityce resetu. Dlatego też stosunki między obu krajami stawały się coraz bardziej napięte.
Pojawiły się wyraźne różnice zdań dotyczące wojny domowej w Syrii oraz nuklearnych ambicji Iranu. Relacje zaostrzyły się po zakazaniu przez Moskwę adopcji rosyjskich dzieci przez amerykańskich rodziców i przyznaniu azylu politycznego byłemu pracownikowi służb wywiadowczych USA Edwardowi Snowdenowi.
W oświadczeniu Białego Domu prezydent Obama wyraził „głęboką wdzięczność za nadzwyczajne zasługi ambasadora McFaula”. Prezydent chwalił jego zaangażowanie „w promocję uniwersalnych wartości społeczeństwa obywatelskiego”.
Rosyjski MSZ krótko skwitował odejście ambasadora, zamieszczając na twitterze wpis: „Żegnaj, Michael!” McFaul twierdzi, że zostawia Rosję „z silnym poczuciem zadowolenia”. Podkreślił, że wiele spraw udało się tak poprowadzić, iż nie ucierpiały amerykańskie interesy i wartości.
Źródło: Newsmax.com, wsj.com, AS.