Brytyjscy muzułmanie dążą do wstrzymania jakiejkolwiek krytyki islamu. W tym celu powołują się na ustawy o mowie nienawiści. Ponieważ jej zamiarem jest ochrona nie tylko mniejszości religijnych ale także rasowych, muzułmanie na wszelki wypadek dążą do uznania ich za jedną rasę. Jest to sprzeczne z roszczeniami islamu do uniwersalizmu.
Jak zauważa Paul Austin Murphy na łamach „The American Thinker”, brytyjscy muzułmanie starają się posługiwać ustawą antydyskryminacyjną „Religious and Racial Harted Act” z 2006 r. jako biczem na wszelką krytykę ich religii. Ułatwia to charakter ustawy, która dotyczy bardzo szerokiego spektrum tematycznego. Łamaniem ustawy są więc słowa mówione czy pisane uznane za obraźliwe dla islamistów. Nie muszą one wcale być podżeganiem do przestępstwa – lecz same są przestępstwem. Oznacza to, że np. istnieje możliwość pójścia do więzienia za krytykę Koranu..
Wesprzyj nas już teraz!
Muzułmanie uzyskali więc znaczną ochronę dzięki temu ograniczającemu wolność słowa prawu. Jednak ochrona ta była niepełna. W przeciwieństwie do Żydów czy Sikhów, muzułmanie nie są przez brytyjskie prawo uznawani za jedną rasę. Dlatego postanowili to zmienić na swoją korzyść. Paul Murphy zwraca uwagę, że jest to przejaw hipokryzji islamistów, którzy często mówią o uniwersalnym, ponadnarodowym i ponadrasowym charakterze islamu.
Pod wpływem nacisków, brytyjska Partia Pracy wprowadziła zmiany w prawie zakazującym mowy nienawiści. Wprowadzono m.in. zapis mówiący, że “wolność od bigoterii musi być równie silnie chroniona co wolność słowa”. Miało to na celu ochronę mniejszości religijnych przed (chrześcijańską większością). Jednak wbrew intencjom lewicowych autorów zmiany prawa i popierających ją muzułmanów, jest ono niekiedy używane przeciw nim samym. Ci jednak nie ustają w dążeniach do zapewnienia kryminalizacji jakiejkolwiek ich krytyki. Ta zaś będzie w pełni zapewniona, gdy wbrew faktom uzna się wyznawców Mahometa za przedstawicieli tej samej rasy.
Źródło: americanthinker.com
Mjend