Genderowy program „Równościowe przedszkole. Jak uczynić wychowanie przedszkolne wrażliwym na płeć” spotkał się z ostrą krytyką ekspertów Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN.
Program – realizowany według danych resortu edukacji w 17 placówkach w 4 województwach – zawierał m. in propozycję przebierania chłopców w dziewczęce stroje. Autorki namawiały także dziewczęta do zakładania chłopięcych ubrań. Dla twórców programu „rodzice nie są do końca tymi, którzy powinni ostatecznie decydować o tym, czy w przedszkolach powinno się pracować na rzecz równouprawnienia, ponieważ często nie posiadają oni fachowej wiedzy na ten temat i sami również kierują się stereotypami”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Równościowe przedszkole” zostało przeanalizowane przez specjalistów z Zespołu Edukacji Elementarnej, który działa przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN. Autorką ekspertyzy jest prof. Józefa Bałachowicz, lecz ocena – jak informuje „Rzeczpospolita”- została skonsultowana z pedagogami różnych ośrodków akademickich.
Ekspert wytyka braki merytoryczne programu. Zdaniem prof. Bałachowicz nie spełnia on wymogów programu edukacji przedszkolnej, posiada on także niską zawartość merytoryczną.
– Istotnym uchybieniem proponowanych nauczycielom treści wychowania jest utożsamianie wprowadzania idei wychowania równościowego w przedszkolu z wychowaniem apłciowym. Czym innym jest bowiem ujawnianie dyskryminacji ze względu na płeć obecnej w naszej kulturze i rozważny trening zachowań prorównościowych, a czym innym „wysadzanie dziecka” z jego biologicznej płci i kształtowanie niechętnego stosunku do niej – pisze prof. Bałachowicz.
– To niedorzeczna sytuacja. Powstanie tych treści zostało sfinansowane ze środków unijnych. Na programie widnieją logo unijnych instytucji. W całej Unii Europejskiej materiały, które powstają za środki unijne, zanim trafią do domeny publicznej, poddawane są wcześniej ewaluacji zewnętrznej, po to by ocenić ich jakość – mówi szef Komitetu Nauk Pedagogicznych prof. Śliwerski. Jego zdaniem wdrażaniu programu powinna przyjrzeć się Najwyższa Izba Kontroli. – Wydaliśmy publiczne pieniądze na produkt o wątpliwej jakości, który dodatkowo promowany jest unijnymi banerami. To oznacza, że nauczycielom można wcisnąć każdy kit, jeżeli ma unijne logo – dodaje.
Źródło: „Rzeczpospolita”
luk