Słuchajcie, co mówi Bóg: „Będziesz miłował Pana Boga ze wszystkiego serca twego i ze wszystkiej duszy twojej i ze wszystkiej siły twojej. I będą te słowa, które ja dziś przykazuję tobie, w sercu twoim. I będziesz je powiadał synom twoim i będziesz w nich rozmyślał, siedząc w domu twoim, idąc w drodze, śpiąc i wstając” (Pwt 6, 5-7). Oto, czego wyraźnie domaga się od was Bóg. Nic was też nie powinno zwalniać z tego obowiązku. Mędrzec Pański mówi: „Masz synów? Ćwicz ich, a nachylaj ich z dzieciństwa ich” (Ekl 7, 25).
Skoro tylko dziecko zaczyna mówić, niech rodzice nauczą je wymawiać imiona Jezus i Maryja. Mówi o sobie św. Tomasz z Wilanowy, że jego chrześcijańscy rodzice najpierw nauczyli go tych dwóch wyrazów. Niech dalej ojcowie i matki nauczą swe dzieci żegnać się i modlić na kolanach rano i wieczór, niech je też pouczą o obecności Bożej. Niech z wami uklękną i spoglądają na jakiś obraz. Gdybyście uczyli je modlitwy oddają się pracy, będą na was patrzyły i myślały o tym, co robicie, a nie o Bogu. Nauczcie je zaraz po przebudzeniu ofiarować swe serce i wszystkie codzienne zajęcia dobremu Bogu. Niech umieją na pamięć: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo”, „Wierzę w Boga”, „Spowiedź powszechną”, „Przykazania Boże”, „Akty Wiary, Nadziei, Miłości”. Bywają wypadki, że nieraz dziewięcio- lub dziesięcioletnie dzieci nie umieją całego pacierza.
Zaprawdę, nieraz ojcowie więcej dbają o swe bydlęta, niż o dusze dzieci, które tyle kosztowały Jezusa Chrystusa. Nie wierzcie na słowo dzieciom, że się już pomodliły, lecz się naocznie starajcie o tym przekonać. Mówi św. Tomasz, że rodzice powinni wspominać często swoim dzieciom o niebie i chronić je od złego bojaźnią kar piekielnych. W ten sposób postępowała królowa Blanka względem syna swego Ludwika. Wspomina ten monarcha, że nie zapomniał nigdy słów matki, która wolałaby widzieć go martwym, niż popełniającego grzech. – Pewnego razu pytał król jednego z oficerów, czy wolałby przez całe życie być trędowatym, niż popełnić jeden grzech i dodał te słowa: „Przyjacielu, szpetny trąd jest niczym w porównaniu do szkarady grzechowej”. Dlatego stary Tobiasz mawiał do syna, by strzegł się grzechu i złych towarzystw, by nikogo nie krzywdził, by dawał jałmużny i lękał się Boga. Albowiem lepiej jest umrzeć, niż obrazić Pana.
Wesprzyj nas już teraz!
Bóg ceni bardzo tych ojców i matki, którzy dobrze wychowują swe dzieci. Kiedy chciał zniszczyć ogniem grzeszną Sodomę i Gomorę, wypowiedział słowa: „Czy mogę zataić przed Abrahamem, co uczynię? Wiem bowiem, iż rozkaże synom swoim i domowi swemu po sobie, aby strzegli drogi Pańskiej i czynili sąd i sprawiedliwość, aby przywiódł Pan dla Abrahama wszystko, co mówił do niego” (Rdz 18, 17. 19).
Bóg bardzo miłuje rodziców, którzy pouczają swe dzieci o obowiązkach religijnych. Tej pieczołowitości rodzicielskiej zawdzięcza św. Teresa swą doskonałość, jak sama wyznaje. Podobnie matka i ojciec św. Bernarda wychowali swe dzieci na świętych.
Niestety, za dni naszych wiele jest złych i obojętnych względem Boga rodziców! Nie dziwimy się więc, że ich dzieci przekraczają przekazania Boże, że ich umysł i serce zajęte są światem, że nie wiedzą, po co są na świecie, czego się mają spodziewać i lękać w przyszłym życiu. Kiedy chrzczę dziecko, mówię czasem do siebie: „Biedna istoto! Obym mógł w metrykach zapisać, żeś umarło; byłoby to wielkim szczęściem dla ciebie, poszłobyś od razu do nieba! Jeżeli pożyjesz dłużej, świat i czart będą czyhali na twą zgubę. Kto wie nawet, czy rodzice najpierw przez złe rady i przykłady nie popchną cię do grzechu”.
Św. Jan Maria Vianney, Kazania, t. 1, Sandomierz 2010, s. 195-197.
Zobacz także: