Brytyjska minister oświaty zachęca rodziców, aby kupować córkom zabawki lego zamiast wózków, lalek i zwierzątek. Zdaniem minister różnicowanie zabawek wg płci zniechęca i odciąga dziewczęta od nauki przedmiotów ścisłych. W rezultacie, w przyszłości nie zrobią one kariery jako inżynierowie.
Minister Elizabeth Truss uważa, że kampania, którą kilka miesięcy temu prowadzili zwolennicy ideologii gender na rzecz zniesienia różnicowania płciowego zabawek i niewydzielania w sklepach osobnych części dla dziewcząt, a osobnych dla chłopców, była „fantastyczna”.
Wesprzyj nas już teraz!
Przedstawicielka rządu stwierdziła także, że producenci zabawek powinni zmienić swoją strategię. Chodzi o to, aby dostarczali na rynek specjalne zestawy zabawek rozbudzających zainteresowania techniczne dziewczynek i zachęcające do nauki przedmiotów ścisłych.
Truss proponuje np., by córkom kupować zestawy klocków lego, a nie zestawy zachęcające do pracy na farmie. Minister pochwaliła decyzję podjętą przez korporację Marks & Spencer, która ogłosiła, że jej zabawki będą „neutralne płciowo”.
Przedstawicielka rządu zachęciła rodziców i nauczycieli, by tłumaczyli dziewczynkom, że nauki ścisłe mają zastosowanie w wielu dziedzinach życia, w tym w przemyśle kosmetycznym, w branży modowej itp. Niekoniecznie trzeba być konstruktorem samochodów, albo pracować w laboratorium. – Wszystkie rodzaje pracy wymagają nauki i matematyki czy to moda, czy rolnictwo. A więc należy pokazywać, że te przedmioty są przydatne – tłumaczyła.
Truss, by zniwelować różnice między uczniami brytyjskimi zdecydowanie słabszymi od rówieśników w Europie kontynentalnej, a także, by odciążyć rodziców dąży do tego, by szkoły były dłużej otwarte niż obecnie.
Brytyjscy uczniowie nie wychodzą najlepiej w testach kompetencyjnych PISA. Z matematyki zajmują 26 miejsce wśród krajów OECD, z przedmiotów przyrodniczych – 21 miejsce, a z czytania ze zrozumieniem – 23.
Pod koniec ub. roku w brytyjskich mediach rozgorzała gorąca dyskusja nad stanem oświaty w kraju. Minister chce zachęcać dziewczęta do nauki przedmiotów ścisłych, bo od tego uzależniony jest jej zdaniem rozwój kraju.
Trass powołała się na wyniki badań dwóch ekonomistów z Harvardu, Claudii Goldin i Lawrence’a F Katza, którzy argumentują że nowe technologie wymagają nowych umiejętności. Jeśli szkoły sprostają tym zapotrzebowaniom, wówczas gospodarki krajowe będą się rozwijać. W przeciwnym wypadku należy się spodziewać wzrostu nierówności społecznej.
Z badań Instytutu Fizyki wynika, że w latach 2010 i 2012 cztery razy więcej chłopców studiowało fizykę, a w zeszłym roku – 12 razy więcej chłopców niż dziewcząt zdecydowała się na studia informatyczne.
W badaniach PISA różnice w osiągnięciach uczniów w przedmiotach ścisłych były ogromne. Chłopcy przewyższali dziewczynki w matematyce np. o 13 punktów – dla porównania w innych krajach OECD różnica wyniosła średnio około 2 punktów.
Minister Truss uważa, że niewielkie np. różnice w poziomie wiedzy między najlepiej wypadającymi w badaniach dzieciakami z Korei Południowej czy Japonii pokazują, iż dziewczęta brytyjskie uzyskują gorsze stopnie nie dlatego, że nie mają predyspozycji do nauki przedmiotów ścisłych, ale raczej z powodu odciągania i zniechęcania do rozwijania swoich umiejętności w tym kierunku. Minister mówi, że „to kwestia kultury”.
Źródło: The Daily Telegraph, AS.