– Schizofreniczne podejście do spraw Bliskiego Wschodu w Ameryce może doprowadzić do ściślejszej współpracy wielu kluczowych państw arabskich z Rosją – ostrzegł w niedzielę premier Bahrajnu, który dał odczyt w londyńskim Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych.
Szejk Hamad bin Salman Al-Chalifa, szef rządu niewielkiego państwa arabskiego położonego w Zatoce Perskiej, przestrzegł Amerykanów przed utratą wpływów na Bliskim Wschodzie. Al-Chalifa tłumaczył, że wskutek zawarcia porozumienia znoszącego część sankcji wobec Iranu, zaostrzyły się stosunki Waszyngtonu z kilkoma największymi państwami arabskimi.
Wesprzyj nas już teraz!
Do pogorszenia relacji przyczyniła się również kwestia nierozwiązanego problemu użycia broni chemicznej w Syrii. Zdaniem szejka rola, jaką odegrał w tej sprawie Władimir Putin i Rosja zmotywowała wiele państw arabskich do rewizji swojej polityki zagranicznej, w szczególności wobec USA.
Premier Bahrajnu uważa, iż „Rosjanie udowodnili, że są wiarygodnymi przyjaciółmi”. W rezultacie niektóre kraje w regionie już zdecydowały się na rozwijanie stosunków bardziej wielostronnych. Nie chcą polegać wyłącznie na Waszyngtonie.
Szejk Chalif mówił, że „Ameryka wydaje się cierpieć na schizofrenię, gdy zajmuje się światem arabskim”.
Wykształcony na zachodnich uczelniach premier (w Waszyngtonie i Cambridge) dodał, iż wiele państw arabskich nie chce już polegać na sojusznikach z Zachodu w razie, gdyby doszło do kolejnych konfliktów regionalnych. Al-Chalif przestrzegł Amerykanów przed zrażaniem sobie przyjaciół. – USA nie mogą siedzieć daleko i wydawać protekcjonalne wyroki. Ameryka potrzebuje przyjaciół i partnerów, aby zrealizować swoje cele – mówił.
Bahrajn jest jednym z kilku państw Zatoki Perskiej, które zdziwiła i rozsierdziła decyzji administracji Obamy w sprawie usunięcia od władzy prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka.
Zdaniem szejka, brak reakcji USA wobec prób obalenia Mubaraka, zagorzałego prozachodniego sojusznika od trzydziestu lat, doskonale ujawnia „przemijający i bierny charakter amerykańskiej polityki”. Premier dodał, że w związku z cyklem wyborczym nie ma w USA długoterminowego planowania polityki zagranicznej. Radził, by Amerykanie słuchali swoich sojuszników i nie podejmowali decyzji, które wyraźnie naruszają ich interesy.
A tak, zdaniem szejka, się stało w przypadku umowy z Iranem. Negocjatorzy nie wzięli pod uwagę kwestii zaangażowania Teheranu w sponsorowanie terroryzmu, w szczególności wsparcia udzielanego Hezbollahowi.
Źródło: The Daily Telegraph, AS.