2,6 tys. repatriantów czeka na powrót do Polski. 20 tys. chce wrócić, ale nie może – informuje „Rzeczpospolita”. Repatrianci podkreślają, że prowadzona przez rząd polski polityka zniechęca kolejne osoby do powrotu. – 20 tys. Polaków chce wrócić, ale nawet nie składają dokumentów, bo ambasady ich nie przyjmują. Mówią im: załatwcie sobie zaproszenie i pracę, wtedy możecie jechać – wyjaśnia Aleksandra Ślusarek, prezes Związku Repatriantów RP. Jej organizacja rozesłała do wszystkich środowisk polonijnych list otwarty z apelem o pomoc. MSW widzi konieczność zmian.
Choć czują się Polakami, żyją poza granicami naszej ojczyzny. Zostali oddzieleni od macierzy po II wojnie światowej. Jakby nie wystarczała im nostalgia za krajem, jeszcze często są dyskryminowani za to, że są Polakami. – Na kazachskich stepach jest strasznie. Ten kraj buduje też swoją tożsamość i mniejszości są na cenzurowanym – mówi Walentyna Kamińska, której udało się wrócić do Polski w 1995 r. z mężem i dwoma córkami. – Z Kazachstanu Polacy uciekają do Rosji. Robią to, bo nie chce ich własna ojczyzna – dodaje.
Aleksanda Ślusarek przypomina, że od trzech lat w Sejmie trwają prace nad obywatelskim projektem ustawy, który ma pomóc repatriantom. Także ministerstwo przygotowało pewne zmiany w prawie. Sejmowa podkomisja ma je rozpatrzyć wraz z projektem obywatelskim.
Jak podaje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, na repatriację czeka 1727 rodzin (2628 osób). Jak długo? Od sześciu do ośmiu lat. Do tej pory – od 2000 r., czyli od kiedy obowiązuje ustawa o repatriacji – wróciło zaledwie 4,8 tys. osób. Szacunki mówiły o 50–100 tys. Na repatriację wydajemy rocznie minimalną kwotę 6–9 mln zł.
Źródło: rp.pl
pam