Zdaniem komentatorów wysyp filmów i seriali poświęconych zombie i ich popularność nie jest przypadkiem. Filmy te są projekcją lęków współczesnego społeczeństwa pogrążonego w lęku przed przyszłością. Ludzie boją się prawdziwych bądź fikcyjnych ale medialnych zagrożeń takich jak kryzys ekonomiczny, wielkie korporacje czy globalne ocieplenie i swoje lęki przenoszą na ekran. Dlatego też jak piszą „rok 2013 możemy uznać za rok zombie”.
W 2002 r. ukazał się filmowy przebój 28 Dni Później Danny’ego Boyle’a. Wprawdzie pozbawieni umysłu kanibale nie byli tam nazywani zombie, ale był to impuls do kolejnych produkcji. Dwa lata później ukazał się film akcji Świt żywych trupów(remake słynnego filmu pod tym samym tytułem z 1978 r.), a także romantyczna komedia z udziałem zombie Wysyp żywych trupów. Następnie tego typu filmy trafiały na ekrany kin – od 28 Tygodni Później, który trafił na srebrny ekran w 2007 r., Zombieland (premiera kinowa w 2009 r.) i Cockneys vs Zombies (2012). World War Z, która weszła do kin w czerwcu tego roku stała się jednym z 10 największych hitów tego roku.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak zauważa na łamach bbc.com Nicholas Barber fascynacja zombie wyszła także poza sale kinowe. Można tu wspomnieć o komiksie Walking Dead (Żywe Trupy), na bazie którego powstał w 2010 r. serial telewizyjny pod tym samym tytułem. Odcinek otwierający 4 sezon obejrzało w październiku 2013 r. aż 16.11 mln osób. Zdaniem Brooksa obecny rok to w kulturze „rok zombie”.
Wierzenia w zombie wywodzą się z prymitywnych wierzeń pogańskich haitańczyków. Zombie to istota powstająca z grobu, która zachowuje się jak żywa. W „rzeczywistości” jednak ma tylko ludzkie ciało. Do Ameryki, a przez to i do całej kultury zachodniej przeniósł zombie reżyser Simon Peg. Jego film Noc żywych trupów, podobnie jak 10 lat późniejszy Świt żywych trupów dodaje do haitańskiego wizerunku zombie aspekt kanibalizmu. Zombie Peg’a polują w grupach i żywią się ludzkim mięsem dopóki nie zostaną ścięci. Twórczość Peg’a zawiera wprawdzie humanitarne przesłanie polityczne (zombie jako symbol bezmózgich zabójców Martina Luthera Kinga), jednak przyczyniła się ona do upowszechnienia w zachodniej pop-kulturze fascynacji obrzydliwością.
To, co zdaniem Barber’a jest najbardziej uderzające w charakterze zombie jest fakt, że nie reprezentują one jakichkolwiek wartości. O ile wampiry i wilkołaki przedstawiane np. w popularnej wśród dziewcząt sadze „Zmierzch” mają mimo wszystko jakieś pozytywne cechy (np. odwagę, siłę), to zombie są nie tylko złe, ale także słabe i obrzydliwe. Są zaprzeczeniem wszelkich wartości, zarówno etycznych, jak i estetycznych. I tym właśnie można tłumaczyć ich popularność w naszych czasach.
„To nie może być przypadek, że zombie są na topie w czasie, gdy banki upadają, klimat się zmienia, a terroryści i globalne korporacje wydają się poza zasięgiem jurysdykcji państw” – pisze Barber. „To też nie może być przypadek, że rozpoczęcie czwartego sezonu The Walking Dead było tak popularne w kilka tygodni po zawieszeniu prac amerykańskich instytucji państwowych”, dodaje. Opinię tę podziela Max Brooks, autor książki na której bazuje film World War Z. Jego zdaniem żyjemy w czasach globalnych katastrof, a ludzie szukają ujścia dla swoich lęków. Nie chcą dowiadywać się o realnych katastrofach, właśnie dlatego, że są one realne – a przez to bardziej przerażające. – Historie o zombie dają ludziom szansę bycia światkami końca świata, a jednocześnie zaśnięcia w nocy, ponieważ pomimo, że przerażające, historie te są fikcyjne – mówi Brooks.
Źródło: bbc.com/culture
Mjend