Za sprawą rebelii spowodowanej przez islamskich radykałów Republika Środkowoafrykańska pogrąża się w naznaczonej przemocą i cierpieniem anarchii. Działające w tym kraju katolickie organizacje humanitarne alarmują, że strach i cierpienie stały się codziennością stanowiących większość w tym kraju chrześcijan. W kraju, gdzie niemal całkowicie załamały się struktury władzy państwowej, jedyną zorganizowana instytucją pozostaje Kościół.
Zdaniem przedstawicieli katolickiej organizacji dobroczynnej Pomoc Kościołowi w Potrzebie jest bardzo poważne ryzyko, że fala przemocy, która w grudniu minionego roku ogarnęła Republikę Środkowoafrykańską rozprzestrzenieni się na pobliskie kraje. – Sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. Tortury, grabieże i morderstwa cywilów nie słabną, całe wsie zostały spalone. Kraj coraz bardziej pogrąża się w chaosie i istnieje niebezpieczeństwo pożogi, która może zdestabilizować cały region – powiedziała Christine du Coudray, szefowa afrykańskiej sekcji organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
Wesprzyj nas już teraz!
Republika Środkowoafrykańska była terenem konfliktu wewnętrznego w latach 2004-2007. Wojna domowa wybuchła ponownie w grudniu 2012 r. Trzy miesiące później, 24 marca 2013 r., rebelianci z sojuszu zbrojnego Séléka dokonali zamachu stanu, obalając dotychczasowego prezydenta i osadzając na tym stanowisku własnego lidera. Wprawdzie sojusz Séléka został oficjalnie rozwiązany, ale po kraju grasują bandy weteranów, którzy dopuszczają się grabieży, tortur i gwałtów.
Licząca 4,4 mln ludności Republika Środkowoafrykańska graniczy z Demokratyczną Republiką Konga, Kamerunem, Czadem, Sudanem i Sudanem Południowym. Większość mieszkańców Republiki Środkowoafrykańskiej stanowią chrześcijanie, choć znaczące mniejszości praktykują rodzime religie czy islam. Według szacunków ONZ z powodu tegorocznej przemocy, swoje domy musiało opuścić kilkaset tysięcy osób. Pozbawiona struktur państwowych Republika Środkowej Afryki należy do najbiedniejszych krajów świata o bardzo niskich standardach człowieczeństwa.
Christine du Coudray z zadowoleniem przyjęła rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ z 10 października, która otwiera drogę do międzynarodowej interwencji w tym kraju. Podkreśliła, ze jest to ważne szczególnie w kontekście niebezpieczeństwa stoczenia się Republiki Środkowoafrykańskiej do rangi państw upadłych. Wyraziła przekonanie, że rezolucja jest „pierwszym promykiem nadziei dla kraju, który od miesięcy balansuje na skraju przepaści”.
Skalę tragedii jaką przeżywają mieszkańcy kraju potęguje praktycznie brak jakichkolwiek instytucji organizujących życie mieszkańców. Nie działają szkoły ani też nie są wypłacane pensje urzędnikom ani innym pracownikom sfery publicznej. – Życie publiczne nie funkcjonuje, a kraj jest wciąż niszczony – powiedziała du Coudray, dodając, że w obecnym chaosie jedyną instytucją dbającą o potrzeby ludności jest niemal wyłącznie Kościół katolicki. W odległym o 200 km na północ od stolicy kraju Bangi mieście Bossangoa, część spośród 30 tys. mieszkańców schroniło się w zamkniętym kompleksie należącym do misji rzymsko-katolickiej.
Istnieje duże niebezpieczeństwo, że przemoc w Republice Środkowoafrykańskiej przyjmie sekciarskie oblicze. Według Christine du Coudray wielu bojówkarzy z sojuszu Séléka pochodzi z Sudanu i Czadu, z których część „zajmuje się importem islamizmu”, którego do tej pory nie było w tym kraju. – Dotychczas współistnienie chrześcijan i muzułmanów było dobre – powiedziała, zapewniając, że „rodzimi muzułmanie nie chcą islamistów i sami są ofiarami ataków”.
Rebelianci atakują chrześcijan w kilku regionach, nie wyłączając stolicy. 3 października samochód wiozący włoskiego karmelitę Aurelio Gazzerę został ostrzelany przez członka rozwiązanego sojuszu Séléka na blokadzie drogowej, gdy opuszczał Bangi. Zdarzyło się to na oczach policji, która według Christine du Coudray „nie zrobiła nic, aby powstrzymać rebeliantów”. – Séléka nadal mogą robić problemy zupełnie bez przeszkód i nie tylko w odległych wioskach, ale w biały dzień w stolicy kraju – stwierdziła du Coudray.
Republika Środkowoafrykańska potrzebuje natychmiastowej pomocy. Nieprzerwanie czynią to Caritas i Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Ta ostatnia organizacja wsparła ponad 240 realizowanych tam projektów kwotą ponad 3,2 mln dolarów. Pomoc Kościołowi w Potrzebie zapewnia ochronę kapłanów i zakonników, dokonuje zakupów samochodów i motocykli, a także wspiera działania duszpasterskie oraz budowę infrastruktury.
Oprócz katolickich organizacji charytatywnych Pomoc Kościołowi w Potrzebie i Caritas, wiele innych organizacji non profit z obawy o bezpieczeństwo swoich pracowników wycofało się do Bangi, pozostawiając resztę kraju bez pomocy. Lekarze Bez Granic informowali w lipcu, że system opieki zdrowotnej w tym kraju po prostu się załamał. W niektórych regionach Republiki Środkowoafrykańskiej liczba przypadków malarii w ciągu ostatniego roku podwoiła się. – Ludzie w Republice Środkowoafrykańskiej pilnie potrzebują naszych modlitw. My, chrześcijanie, nie mamy innej broni niż modlitwa! Weźmy w ręce różańce i módlmy się o pokój i ochronę dla ludności tego kraju – apelowała du Coudray.
Christine du Coudray dodała jednak, że „pośród cierpień, śmierci i rozpaczy są też oznaki, że Pan nie zapomniał tego kraju”. Przytoczyła w tym miejscu słowa arcybiskupa Bangi, Dieudonné Nzapalainga, który w homilii wygłoszonej 29 września powiedział, że „wiara w Jezusa, zwycięzcę nad złem, nakazuje nam dawać większe świadectwo nadziei, która mieszka w nas”. – Kościół także daje świadectwo tej nadziei na Golgocie tego kraju: nadziei na zmartwychwstanie, które zwycięża śmierć – stwierdziła du Coudray.
Źródło: EWTN News
Krzysztof Warecki